Bez entuzjazmu przez miasto

Dzisiaj niestety dopadł mnie kryzys. Jeździło mi się ciężko i popełniałem błędy. Celem moim było 7 zleceń. Cel osiągnąłem, ale to nie było trudne. Tym samym od wtorku do poniedziałku zrobiłem 20 dostaw i łapię się na bonus 50 zł. W zeszłym tygodniu zrobiłem 40 dostaw i miałem 100 zł. Dzisiaj nie byłem zapisany w grafiku. Nie miałem dyżuru przez co mogłem jeździć kiedy chciałem, ale płacone miałem tylko od zleceń.

Po kolei zleceniami:

I. Po 15 minutach w domu dostałem polecenie by w 6 minut być w pizzerii przy kolejce SKM. Spóźniłem się tylko minutkę. Zimą jednak trochę więcej trwa ubieranie. Dojazd miałem krótki i relaksacyjny. Dostałem nawet 3 złote napiwku, mimo że nazwa instytucji wręcz to wykluczała :) Potem kręciłem się po Przymorzu licząc na kolejne zlecenia. To pospacerowałem, tu usiadłem... aż wróciłem do domu. Łyk herbaty, a jak ukroiłem sobie ciasta to przyszło zlecenie jedź tam gdzie byłeś przed godziną.

II. To był dzień potknięć i pomyłek. Wchodząc do pizzerii stłukłem właścicielom małą bombkę przy drzwiach, a jak już dostarczyłem jedzenie to zupełnie się pogubiłem przy wychodzeniu z budynku.
Nie ta winda, nie te drzwi. Na furtce straszny napis, że otworzyć je można tylko kluczem magnat. 5 minut szedłem do zaparkowanego roweru. Aż mi ochroniarz chciał pomóc. Nie spieszyłem się.

III. Po 10 minutach kolejne zlecenie. Ekstra bo byłem minutę drogi od restauracji. Wziąłem je i okazało się, że za 8 minut mam wziąć kolejne z restauracji na drodze do Wrzeszcza. Znalazłem coś dobrego z dzisiejszego dnia! Sygnalizacja świetlna na rogu Abrahama i Grunwaldzkiej w obie strony mi sprzyjała. Normalnie trzeba czekać minutę.

IV. Z dwoma zleceniami miałem jechać do Garnizonu. To ciekawe, dobre urbanistycznie osiedle w centrum miasta. Kiedyś jednostka wojskowa, a za Niemców mieścił się tu pułk huzarów śmierci. 8 minut męczyłem się z trafieniem do klienta. Popełniłem błąd bo jedno wejście prowadziło do 3 numerów, pytałem w windzie gdzie jestem, dziecko nie znało numeru. Na piętrze była duża cyfra, ale chyba numer piętra a nie budynku. Dzwoniłem do klienta, zszedł na dół i okazało się, że chodzi o budynek wewnątrz dziedzińca. Przed fontanną na prawo...

V. Pięć minut spóźniłem się przez to wszystko się do kolejnej restauracji. Nadgoniłem ten czas jadąc przez Wrzeszcz do stałej klientki.

VI. Kolejne zlecenie wpadło od razu. Fajnie bo blisko, zdążyłem w 4 minuty. Dziwne bo dali mi jedzenie w torbie konkurencji... Tak być nie powinno. Jechać z nią miałem na północny Wrzeszcz, nowe budownictwo, ładne białe domki.
Niestety poległem jeśli chodzi o rozszyfrowanie o co chodzi z domofonem. Miałem podany 5-cyfrowy kod ale on nie działał. Nie dzwoniłem jeszcze do klienta bo furtka zewnętrzna była daleko od domu. W końcu wszedłem za jakimiś dziećmi. Klientka nie umiała wytłumaczyć działania domofonu.

VII. Ostatnie zlecenie miałem opóźnione przez system. Dojazd niemal z Brzeźna do Grunwaldzkiej rowerem to niemożliwość. Zamiast 8 minut wyszło 16. Przez to klient dostał jedzenie też trochę później. Swoją drogą wybrałem zły wariant trasy. Tak to jest jak się jedzie na pamięć.

Cel osiągnięty. 7 zleceń, w sumie 20 na tydzień. Dzisiaj wyszło dzięki temu 65 złotych + 50 złotych. Może dlatego że to tak mało to jeździło mi się dzisiaj źle?

Opera Zdjęcie_2019-12-09_194820_docs.google.com.png

Opera Zdjęcie_2019-12-09_194935_www.strava.com.png



13916
Cycling