Tempo wycieczki i nadmorskie fotografie
Żadna zupa się nie wylała
Zupy, błąd i niespodziewana energia. Taki miał być tytuł. Dzisiaj wiozłem bardzo dużo zup. Prawie połowa tego co miałem w pudle to zupy. Nic nie wylałem także sukces.
Dzisiejszy dzień miał być krótki a niespodziewanie przerodził się w jeden z dłuższych. Mój dyżur trwał tylko 2,5 godziny. Miałem zakończyć po 14 a zakończyłem o 17. W czasie dyżuru miałem 3 zlecenia, z dwoma kolejnymi jechałem na Zaspę, ale dostarczyłem je już po 14. To ważne dla naszych rozliczeń. Was pewnie mniej interesuje :)
W tym czasie była okazja pogadać z kurierem, który u nas pracuje od ponad roku. Pozytywny człowiek, jak większość kurierów. Mówi, że rok temu było lepiej, więcej się działo, nie było jeszcze wtedy w zasadzie konkurencji. No i razem chwaliliśmy sobie to, że nie ma chyba drugiej takiej pracy, w której moglibyśmy sobie dowolnie niemal wybierać godziny pracy.
No to lecimy po kolei zleceniami:
I. Z Przymorza miałem jechać do restauracji we Wrzeszczu. Dziwne, widocznie wszyscy kurierzy z Wrzeszcza byli nieosiągalni. Kawał drogi. 19 minut do odbioru. Chyba zdążyłem. Jechałem przez dziurę w płocie między Placem Wybickiego a Kilińskiego. Bardzo ciężko mi się jechało. Wiał wiatr, czułem się zgrzany już na starcie. Fajny kurs z zupą na Zaspę. Po raz pierwszy skorzystałem z windy ulicznej. Po drodze wiele murali. Wielki łopian, wielkie gniazdo, sprzątający w 3d, tribute to Szymborska. Flash wrażeń.
II. Z Zaspy miałem jechać do restauracji Set na Grunwaldzkiej. Niezbyt wygodna trasa bo są tory kolejowe i trzeba 2 razy czekać na światłach by przekroczyć przelotówkę.
Z zupą miałem jechać tam gdzie dzisiaj startowałem - na Przymorze Małe do biurowców. Spoko. Po drodze pogadałem z kurierem co tam jak leci itp.
III. Szybki kurs w stylu "bumerang". "Sio" do restauracji i wróć do sąsiedniego budynku! Celem była redakcja znanej telewizji. Nie miałem pojęcia, że takie coś tam jest. Och, jak pan dziękował!
IV. Całkiem sprawnie szło. 1h 20 min i już 3 zlecenia.
Za to na czwarte zlecenie już się trochę naczekałem. Widać to w krokomierzu. To jedyny moment dnia gdy mi było chłodno. Przy barze czekaliśmy z wspomnianym już kurierem i po 5 minutach: "dzyń dzyń dzyń". Na mnie padło, ja miałem jechać po kolejne zlecenie. Dziwne :) kolega był 30 cm bliżej restauracji. Okazało się na miejscu, że będę miał podwójne zlecenie. Dużo zup do dwóch różnych osób. Idealna sprawa na koniec dyżuru. Okazało się, że nie było tak lekko.
Jeden błąd czasem rodzi drugi. Tak właśnie było. Klientka podała dobry adres, ale na mapie zaznaczyła miejsce kilometr dalej. Niestety pojechałem właśnie tam. 15 minut szukałam wskazanego adresu, nawet coś znalazłem, ale się nie zgadzała ulica. Zadzwoniłem do Pani i się okazało, że to zupełnie inna część ulicy, jeszcze przed wielką kładka nad naszym wielkim, wielopoziomowym i kolizyjnym skrzyżowaniem.
Niestety dojechałem z opóźnieniem ok 25 minut. Przeprosiłem i poprosiłem o edytowanie miejsca na mapie, ale nie wiem czy Pani to zrozumiała. Mówiła, że Google tak robi i się nie da. Ech. Takiego zlecenia nawet nie mamy jak odznaczyć: "dostarczone". System pokazuje, że jesteśmy w złym miejscu. Pomaga nam support.
V. Przez te przygody do kolejnego klienta przyjechałem także z opóźnieniem. Nie znoszę spóźnień. Przeprosiłem, mam nadzieję, że żeberka, frytki i zupa nie ostygły.
Miejsce genialne jak ktoś lubi nowe budownictwo. Blisko morza, mola w Brzeźnie i deptaku. Do tego wokół sosny.
VI. Wracałem nieco zdołowany do domu, ale aplikacji nie wyłączałem. A nóż coś jeszcze właśnie po drodze do domu. Ehe... wpadło, ale daleko od domu. My nie możemy odrzucać zleceń także trudno. Znowu do Wrzeszcza. 13 minut do dotarcia. Wiem, że nieosiągalne. Droga pod lekką górkę. Marnie mi się jechało. Znowu przez dziurę w płocie, pod torami i z niewielkim opóźnieniem trafiłem do Sushi baru. Zamówienie opiewało na 190 zł. Hohoho. Najgorsze jednak było to, że miałem z tym jechać na Wzgórze Focha. Jakieś 8 km od domu i pod górkę. Miałem tam być w 15 minut. Nieosiągalne. Doczłapałem się tam. Dobrze, że obczaiłem fajną drogę. Najgorszy podjazd pokonuje się pieszo podprowadzając rower po schodach. Celem było bardzo ładne osiedle.
Urbanistyka bez zarzutu. Blisko centrum, piękne widoki, żadnych płotów, siatek, ogrodzeń, dużo zieleni. Klient bardzo miły. Fajnie jak ktoś otworzy drzwi i zawoła nas. W gąszczu klatek i korytarzy to pomaga. Standardowe dzisiaj pytanie: Czy Panu nie zimno? Uczciwie odpowiadałem, że mi gorąco, tylko jak się stoi to zimno.
VII. Niby czułem się fatalnie, ale jednak chwila spaceru po schodach i krótka pauza na ciasteczko mnie postawiła na nogi. Siły wróciły i we Wrzeszczu pojechałem dostarczyć zupę do pana hmm leniwego lub bojącego się zimna z prognoz pogody. Trasa to była minuta drogi... Dziwią mnie zawsze takie zlecenia, ale z drugiej strony są dla nas najłatwiejsze i najkorzystniejsze.
VIII. Znowu musiałem się oddalić od domu w okolice Opery Bałtyckiej.
Księżyc ładnie świecił nad elektrociepłownią. Tylko, że nie było czasu na łapanie ostrości w telefonie...
Obawiałem się, że znowu mnie na jakieś górki wyśle. Miałem znowu zlecenie łączone. Z burgerem jechałem do tajskiej restauracji i dopiero potem do klientów. Ciągle niewiadomą był kierunek. Na szczęście burger powędrował do pań z Wrzeszcza. Obok trzy wozy strażackie. Myślałem że ktoś pewnie zamówił popcorn i burgera i będą patrzeć jak się pali :) Panie oczywiście pytały czy mi zimno i pytały czemu wożę poduszkę. Oj bardzo się przydaje. Dzięki niej jedzenie w torbie nie lata.
IX. Ostanie zlecenie miałem na pogranicze Zaspy i Przymorza. Fajnie bo to tylko 15 minut od domu. Przez Zaspę pełną murali tym razem jechałem za kimś. Tam jest tyle osiedlowych dróg, kierunek znałem, ale zdałem się na doświadczenie jakiegoś rowerzysty przede mną.
Podobał mi się mural,o tym że życie jest drogą. Ten niebieski.
I tak się zakończył dzień "krótkiego" dyżuru. Stał się jednym z dłuższych dni jazdy. Dlaczego? To przez bonusy. Bez nich nasze zarobki są marne. Z nimi już jest nieco lepiej. Mam siedem dni by złapać 30,40,50 (...) zleceń i za to z automatu dostanę 70, 100, 150 zł. Niby nie dużo, ale jednak to jest w tej branży jeden dzień gratis. I jakoś to działa na człowieka. Mam na razie 16 z 30 zleceń. Skoro mi dzisiaj tak dobrze szło, to może jutro pojeżdżę troszkę (nie mam grafiku/dyżuru), w piątek sporo by weekend mieć wolny. To jest myśl. Poniedziałek miał bym na zrobienie jakiejś małej porcji dostaw tyle by jakoś uciułać te 30. Zobaczymy jak będzie.
Legenda: kwiat-dom, czacha- zmęczenie, oczy-zagubienie, uśmiech-moc.
Podkreślone pozytywne dane z dzisiaj.
Uszanowanie Państwu Czytającym!