Tempo wycieczki i nadmorskie fotografie
Trzęsąc się z zimna - 158/200 celu. 10 dni do końca.
Wczoraj rekord i 16 kursów rowerem. Dzisiaj skromne 6 zleceń. Wczoraj deszcz padał może pół godziny. Dzisiaj pada nieustannie od kilku godzin. Dlatego cieszę się, że pracowałem tylko trzy godziny. Zazwyczaj zostawałem na dłużej dzisiaj trząsłem się już na końcu z zimna. Dla rozgrzania organizmu do ostatniego klienta na szóste piętro wchodziłem schodami.
Żałuję, że nie ubrałem spodni wodoodpornych. Nie spodziewałem się aż takiego deszczu. Na mapie deszczowe kursy to te z niebieskimi liczbami.
Pierwsze zlecenie miałem z chyba najlżejszym daniem jakie kiedykolwiek wiozłem. Nie wiem co to było dokładnie (chyba jakieś ciastko), ale wagowo to tak jakby była jedna czekolada i drożdżówka. Gdyby jeszcze było bliżej, bo to było 2,5 km (czyli ja dostaję 1,5 zł więcej a klient płaci jakieś 3-6 zł więcej) niż standardowo.
Dojeżdżając do klientki mocno się rozpadało. Chwilę przeczekałem pod dachem w klatce schodowej. Myślałem, że przejdzie i będzie spokój. Niestety stało się inaczej. Drugie zlecenie przyszło za jakieś 5-10 minut i to było chyba jedyne podczas którego nie zmokłem.
Trzecie wywiało mnie do Brzeźna, ale znalazłem "myk" na krótszą drogę do pożądanego adresu. Zalety roweru. By dotrzeć na ul. Hallera tym razem wcale nie nie musiałem dojechać do tej ulicy, ale wybrałem wąską ścieżkę od strony deptaka.
Wracając z dalekiego Brzeźna widziałem niestety chmurę i niechybnie w tę chmurę wiechałem. Kwadrans przeczekałem pod daszkiem Alfa Centrum, no ale za chwilę miałem polecenie dowozu do biurowca w Oliwie. Tam się trochę zdziwiłem, że nie wpuszczono mnie nawet do recepcji, nie mówiąc już o zostawieniu na pobliskim stoliku jedzenia. Zazwyczaj tak właśnie robię - dzwonię do klienta - zostawiam jedzenie - cofam się i zza szyby obserwuję czy przyjdzie. W OBC widocznie mają inne procedury. Trudno.
Ostatnie dwa deszczowe zlecenia to przejażdżki między Przymorzem, Żabianką i Oliwą. Padało.