Gdańskie lungo
Kto wam powiedział, że deszcz to zła pogoda na rower?
Pobiłem dziś wszelkie rekordy. Jeździło mi się wspaniale. Po 60 km nie czuję typowego przy takich odległościach wyczerpania.
Na początek fotorelacja:
Początki pracy
Zdjęcia w taką pogodę to tylko przez okno
Na drzwiach jeszcze stary poniemiecki wrzutnik na listy
W deszczowych spodniach z ochraniaczami na buty ulewa nie straszna
Najładniejsze dzisiejsze wnętrze. Wrzeszcz Górny.
Zwracam uwagę na kształt tego budynku. 3-4 minuty szukałem wejścia.
Tu wnętrze tego bloku
A tu miłe słowa od kumpla na komunikatorze.
Czas na opis:
To był długi dzień, że nie sposób mi zapamiętać i opisać wszystkiego. Ograniczę się do spostrzeżeń.
Raz. Dobre ubranie na taką pogodę to podstawa. Spodnie-ochraniacze za 70 zł z Decathlonu dają radę. Chwalę je ja, ale też inni kurierzy. Ci bez nich narzekają na przemoczone skarpety.
Dwa. W czasie ulewnego deszczu ludzie więcej zamawiają. A jak więcej zamawiają to u nas jest przyjemny kocioł.
Trzy. Miałem rekordowy wynik 20 zleceń w czasie niecałych 7 godzin pracy. Przy normalnym ruchu miałbym tych zleceń około 14-15.
Cztery. Po raz pierwszy mogłem mieć poczwórne zlecenie (cztery zlecenia w torbie), ale napisałem do supportu, że mi się nie zmieszczą. Upychanie jedzenia jest dla nas korzystne, ale niestety ciężko upchnąć zupy. Jedna mi się dzisiaj lekko ulała.
Pięć. Miałem też dzisiaj kilka zleceń podwójnych. Przez to wyszła mi średnia aż 3 zlecenia na godzinę. W takim czasie to było wcześniej nie osiągalne.
Sześć. W ogóle dzisiaj system mnie nie skierował na Przymorze. Mimo, że z domu mam tam blisko to cały czas jeździłem gdzieś po Wrzeszczu z okolicami. Tak jest najkorzystniej.
Resztę polecam zobaczyć na filmowej relacji z mapą. Siedem godzin jazdy a filmik trwa tylko minutę 37 sekund:
Pozdrawiam