Gdańskie lungo
3 godziny z głową w umowach
To były najbardziej nieobecne 3 godziny w Wolcie. Od rana załatwiałem różne umowy, zgody, oświadczenia i w środku tego miałem zaplanowane trzy godziny na rowerze. Myślałem, że zdołam wszystko zrobić przed startem, ale jednak nie. Przez to co rusz się zatrzymywałem by odebrać telefon, potem w przerwie między zleceniami czytałem odpowiedź na maile itd itd. Każdy to zna.
Kilka zdjęć z tego co zobaczyłem po drodze.
Niezłe sztukaterie we Wrzeszczu
Patio na Grudziądzkiej
A jazdy wylosowane dziś przez system były dość przyjemne. Zwłaszcza to, że dwa razy dostałem "combo" czyli podwójne zlecenie. Na koniec wprawdzie wylądowałem na ~Morenie (Piecki-Migowo), ale pół godziny powrotu do domu z górki to nic strasznego.
Popełniłem też dzisiaj błąd za bardzo ściskając zupki na dolnym piętrze mojej torby. Nieco się niestety ulały. Niedużo, ale jednak to był błąd. Pani przyniosła garnek i jakoś udało się to wszystko opanować. Nauczka.
Pogoda nienajgorsza. Ciepło, deszczowo, ale nie była to ulewa. Taka pogoda na pół parasola. Część ludzi chodziła z parasolami a część z gołymi głowami. Miałem jedynie kurtkę przeciwdeszczową i wcale nie wróciłem przemoczony.
Po powrocie wróciłem do umów i oświadczeń. Jazda to był mimo wszystko niezły reset od komputerowego świata.
This report was published via Actifit app (Andoid | iOS). Check out the original version here on actifit.io