Przedjutrze

Dzisiaj to dzisiaj, ale co będzie jutro?

Dzisiaj wszystko było OK, oprócz ostatniego kursu na "Morenę". Zobaczycie to na mapce na końcu. Pierwsze dwa kursy kazały mi jeździć między Wrzeszczem a Przymorzem. Trzeci kurs bardzo przyjemny. Lubię jeździć na Zaspę. Tam się jeździ głównie po osiedlowych uliczkach, nie ma zbyt wielu niewygodnych przejazdów. Czwarty kurs także po Wrzeszczu. Szło nieźle. Stawka za godzinę rosła mi z godziny na godzinę. Powoli, ale rosła. Wpadały pieniądze za kolejne dostawy.


Po prawej dzielnica Suchanino położone na górce za tzw. Moreną. Widzicie morze?


Widok z szóstego piętra bloku na ul. Rakoczego 23. Morze też widać. Po lewej bloki spółdzielni Morena, na środku dolinka i dalej już Suchanino

Jeździłem dzisiaj w zimowej kurtce. A co będę marznął! Wczoraj się wychłodziłem na tym czekaniu przy ławeczkach... a dzisiaj jak na złość było co robić i było dużo ruchu.
Piąty kurs fajny bo znowu po Wrzeszczu. Porozmawiałem z dwoma naszymi kurierami. Jeden młody człowiek mówił mi, że codziennie dostaje kursy na Morenę (czyli pod górkę). W porównaniu do niego jestem szczęściarzem. Byłem tam może dwa tygodnie temu.

Drugi z kurierów okazał się najstarszym kurierem rowerowym w naszej firmie. Przynajmniej u Nas. Ciekawie spotkać takiego człowieka. Myślałem, że ja ze swoją zaraz czterdziestką będę liderem, no ale do jego pięćdziesięciu siedem jeszcze trochę mi brakuje.


Gdańsk, ul. Batorego, dzielnica Wrzeszcz


jak wyżej, w tle widać Quatro Towers na ul. Partyzantów

Szósty kurs był niestety daleki. Skończyło się rumakowanie. W kierunku morza ponad 20 minut. Tam, o dziwo, od razu system kazał mi wracać na Przymorze. To kawał drogi. Siódme zlecenie z okolic SKM Przymorze okazało się najcięższym jakie kiedykolwiek wiozłem. W jednym zleceniu było chyba jedenaście dań. Trzy papierowe torby, które ciężko było zmieścić do woltowego plecaka. Musiałem wyjąć kubkowe trzymadełko i moją siatkę z jedzeniem. Bagażnik ze sprężyną się przydał.

Było ciężko bo porównuję to ze słoikami i wałówką od teściowej. Jeśli jedzenie z restauracji było cięższe to musiało ważyć z tonę.
Na szczęście zgodnie z logiką po pracy okazało się, że dzisiejszy napiwek 8 złotych pochodził właśnie od tej rodzinki, która zamówiła sobie całą Azję.

Opera Zrzut ekranu_20201013_190437_www.strava.com.png
Zadanie jak dla dzieci. Połącz kolejne cyferki poruszając się tylko po czerwonej linii. W ten sposób otrzymasz moją dzisiejszą trasę.

Już mnie ciągnęło do domu. Postanowiłem, że zrobię jeszcze porządek z rzeczami na bagażniku i jeśli nie wpadnie zlecenie do jadę na kawę. Wpadło. Zlecenie - koszmar kuriera. Może nie najstraszniejszy koszmar, ale jednak. Morena i to ta trochę dalsza. Na mapie widzicie gdzie to jest. Restauracja na wysokości 35 metrów npm a klient na 95 m npm. Pomału tam wjechałem. Kurtka zimowa w tym przypadku to jednak był błąd. Stamtąd wracałem do domu. Tym razem zajęło mi to (8 km) 35 minut. Przynajmniej było z górki.

Opera Zrzut ekranu_20201013_200630_docs.google.com.png
Gdyby dzisiejsze kursy były krótsze to byłby niezły wynik. A tak to jest nieco poniżej średniej tj 23 zł/h. Przewyższenia dzisiaj są mniejsze niż wczoraj bo wczoraj jeździłem znacznie dłużej.

Teraz się zastanawiam i szykuję na sztorm. Jutro mam zmianę i zanosi się na jedną z trudniejszych jakie miałem. 4,5 godziny będę na zmianie a na telefon przychodzą alerty RCB. Padać ma przez połowę dnia, ale gorszy może być wiatr. Wyzwanie. Ostatnio deszczowy dzień był świetny (dużo zamówień, suche buty) no, ale nie wiało tak jak zapowiadają.


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


14478
Cycling