Poprzeczka i z nią perypetie

Poprzeczka dzisiaj była zawieszona na wysokości 25 tysięcy kroków. Bardzo chciałem pokonać tę wysokość. Udało się, ale z problemami.

Praca kuriera to dzisiaj była słabizna. Ruch mały i dużo było przerw. Najpierw w domu czekałem 50 minut na jakiekolwiek zlecenie. Przyszło, pojechałem. Dostałem za ten czas wyrównanie.

Niestety za późniejsze godziny wyrównania nie było także musiałem polować na zlecenia. Miałem pecha i źle je wybierałem. Jak już jechałem na samą północ miasta to w restauracji usłyszałem, że jeżdżenie będzie za 15 minut. Okropnie jest coś takiego usłyszeć. To po co ja tam jechałem 15 minut? Zwłaszcza, że to było w trakcie 120 minut lepiej płatnych, które topniały przez takie opóźnienia.

Przedwojenne korty tenisowe i sala gimnastyczna w Oliwie przy ulicy Liczmańskiego. Sala ma imię Janusza Sidły, który był tutejszym mieszkańcem

Poprosiłem o zdjęcie ze mnie tego zlecenia bo tej knajpy miałem szczerze dość. Tak wylądowałem we Wrzeszczu i to była w sumie zła decyzja bo straciłem na tym znowu dużo czasu. Kolejne dwa zlecenia robiłem znowu na Przymorzu. Tu było przyjemnie, ale stawka znowu była niższa. Kolejne zlecenie było w bezpośrednie sąsiedztwo rodziców no to tam zrobiłem sobie przerwę na odwiedziny.

Utytułowana rabata osiedlowa z Piastowskiej. W tle falowiec na Piastowskiej

Po powrocie chciałem cisnąć i zarabiać dalej. Włączyłem aplikację a ona nic. Milczała przez 90 minut. Za takie tempo zarabiania to ja dziękuję. W końcu przyszło jedno zlecenie. Po nim cisza którą spożytkowałem na rozmowie z kurierem Nigeryjczykiem.

W końcu przyszedł czas na dwa ostatnie zlecenia. Pędziłem by oddać zlecenie 7 minut przed czasem (+3 zł). Szybka restauracja i nawigacja mi sprzyjały także udało się.

Miałem wówczas 18 tysięcy kroków, robiło się ciemno i udało mi się (sukces!) wyciągnąć żonę na przyjemny spacer. Małą gwiazdką napisano, że miał on mieć długość 7 tysięcy kroków. Udało się.

Luksfera na Śląskiej 85A w bloku mi się spodobała