Z podziemi muzeum do Gdańska
30 km między osiedlami, inwestycjami i domami Gdańska
Jeśli miałbym robić połowę kilometrów w stosunku do swojego wieku to... ja dziękuję. Chyba łatwiej zarabiać połowę złotych polskich. Przy inflacji jest szansa, że będzie to dość łatwe zadanie.
Po wczorajszym wyczerpującym dniu dzisiaj dopiero po południu złapałem motywację by zarobkowo wsiąść na rower. Jeździło się przyjemnie, kursy wpadały dość regularnie.
Dzień zapamiętam chyba z racji na "fuszerę" tzn. zdarzyło mi się zaryzykować i w momencie czekania przy restauracji na pizzę (18 minut) zrobiłem zlecenie z drugiej aplikacji. Okoliczności sprzyjały (wszystko bliskie i krótkie). Spieszyłem się wówczas najbardziej jak potrafię i udało się być na czas w pizzerii (co do minuty) oraz nawet szybciej niż planowo u klienta. Kłóci się to jednak z moimi własnymi zasadami, także coś mnie tam gryzie.
Nie planuję takich zabaw na przyszłość. Jeżdżąc na wielu aplikacjach nie jest łatwo co chwilę włączać 3 aplikacje a po przyjęciu zlecenia wyłączać niepotrzebne dwie.
Najpierw jechałem do Sopotu. Stojąc na lokalnej drodze i obserwując manewry parkującego dostawczaka usłyszałem od mechaników na poboczu: "Tam masz ścieżkę!". W końcu zdążyłem odpowiedzieć. Nie miałem tam żadnej ścieżki. To była wąska malowanka na chodniku pamiętająca pewnie jeszcze tamten wiek bez stosownego oznakowania. Tu link, ale popatrzcie na znaki sto metrów dalej.
Wróciłem na Przymorze, a stamtąd jechałem do nowego budynku w Oliwie. Elegancki budynek, który zastąpił stary z kultowym barem mlecznym. To Oliwa - ulica Grunwaldzka 501.
Potem znowu dostawa w miejsce zmian w przestrzeni. Tam gdzie jest komin była fabryka słodyczy 'Bałtyk'. Już jej nie ma. Firmę wykuł Włocławek a teren sprzedano pod nową inwestycję. To Przymorze (trochę też Oliwa) ulica Doroszewskiego.
Następnie wróciłem na Przymorze. Dobrze, że kursy wpadały w miarę regularnie. Wizyta na 9 piętrze bloku na Zaspie musiała skończyć się zdjęciem:
Widok na północ z bloku przy ulicy Meissnera (pisarza, lotnika, żołnierza). Widać fragment białego bloku (tzw. Leningrad), dalej budowane punktowce "Bulvar" (dawniej hotel Dal).
Widok na osiedle niemal dwudziestu domów "Jelitkowski (sic!) Dwór". Wybudowane tu w latach 2002-5. Dla mnie osiedle a najmniej logicznej nazwie w Gdańsku. Jelitkowo znajduje się 2-3 km dalej.
Przez Jelitkowski Dwór przejeżdżałem 5 minut później. Z premedytacją. Chciałem sprawdzić czy da się przez nie rowerem skrócić drogę tak jak to proponował Google Maps. Nie da się. Ale tym chodnikiem dało się swobodnie przejść. Mało w ogóle jest tego typu prostych odcinków chodnika.
Zlecenie zaprowadziło mnie również na ulicę Piastowską do falowca. Byłem tam już nieraz. Nawet prowadziłem tam wycieczki (wielokrotnie to opisywałem). Tym razem zaciekawił mnie widok z 2-piętra. Tak jak pisał urbanista Gehl - taka odległość daje możliwość kontaktu z dołem. Widać było ludzi na przejściu. Auta też były bliżej. Dla mnie był to nowy widok.
Ulica Piastowska to czwarta pod względem liczby zameldowanych mieszkańców ulica w Gdańsku (po Kołobrzeskiej, Grunwaldzkiej i Pomorskiej). Mieszka na niej około 5 tysięcy ludzi (źródło)
Na koniec kącik miłośników statystyk i map:
85 złotych w niecałe 3 godziny. 75% z aplikacji Wolt. Po jednym zleceniu z Ubera i Bolta. Ten ostatni znacząco obniżył stawki także kilka z nich odrzuciłem z korzyścią dla mnie. Może być