Jazda z pustym pudłem na plecach - raport codzienny

Po paru dniach przerwy na prawdziwą pracę, przyszedł czas na przyjemność jeżdżenia na rowerze i zarabiania. Tak przynajmniej myślałem zanim wyszedłem na rower. Dzisiaj przyjemne były jednak tylko elementy. Podobał mi się widok z 10 piętra na Zaspie i może jeszcze kilka drobnostek. Z okazji Św. Mikołaja w aplikacji pojawił się głos powiadomień "ho ho ho!". Może i sympatyczny, ale jednak brzmiało to jakby się ktoś tam ukradkiem ze mnie śmiał. Niestety. Takie bajery dodają a zielonych kropek, które wskazywały nam cel podróży jeszcze zanim dojechaliśmy do restauracji nadal nie ma. Jedna gwiazdka jako przestroga.

Dzisiaj wróciła zmora "woltowania" na północy Gdańska - czyli mały ruch. Miałem dzisiaj najkrótszą z możliwych zmian w grafiku tj 2,5 godziny dyżuru (minimum 45 zł). Liczyłem jednak na piąteczek, piątunio - czyli spory weekendowy ruch. W tym tygodniu odpuściłem też walkę o bonusy (40 zleceń na tydzień).

Opiszę ten dzień numerami zleceń. Tak będzie najprościej.

  1. Pierwsze zlecenie miałem w naszej najpopularniejszej w Wolcie restauracji na północy Gdańska.
    IMG_20191206_223528.jpgPublikuję tu mój ranking restauracji w których byłem od początku września. Myślę, że to cenna rzecz zwłaszcza dla początkujących kurierów, którzy szukają miejsc gdzie warto się kręcić. Inna sprawa, że dane te to jedynie moje dane - jakby mieć dane wszystkich kurierów ranking mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
    Pod pizzerię dojechałem sporo przed czasem i może to był błąd, że mając 5 minut skoczyłem na chwilę do sklepu naprzeciwko kupić to o co mnie prosiła żona. Może gdybym się pokazał w restauracji to czuli by jakąś presję. Mieli spore opóźnienie. Gdy wróciłem do pizzerii to spotkałem ucznia, którego dawniej uczyłem w szkole. Chwilę pogadaliśmy. Wziął zamówienie i pojechał a ja czekałem na moje dwie pizze do rozwiezienia. Wszystko się tak przeciągało (10 minut), że ów uczeń zdążył wrócić po kolejne zamówienie. Takie opóźnienia ze strony restauracji irytują, zwłaszcza gdy ruch jest tak niewielki. Jazda z zamówieniem była krótka i bez historii. Stała klientka, wszystko w obrębie jednej dzielnicy. Wychodząc z budynku biura zrobiłem zdjęcie muralowi upamiętniającemu walkę Polaków o Gdańsk.
    Widzicie mural? Niebieski kolor tła zlewa się z niebem. To mi się podobało.

  2. Następne zlecenie dostałem po 5 minutach - czyli zapowiadało się dobrze (spory ruch). Miałem jechać za tory kolejowe do Oliwy. 6 minut na dojazd było nie osiągalne. Dziwne jest to, że do tej restauracji spóźniam się w 2/3 przypadków. Szybko odebrałem zamówienie i wracałem znowu na Przymorze Małe. Tym razem inną drogą. Przyjemna jazda. Jechałem ulicą Piastowską, którą coraz bardziej lubię. Przejazd pod wiaduktem to przyjemny odcinek z górki. Podjazd pokonuje się natomiast z rozpędu. Jechałem za pomarańczowym kurierem z Pyszne. Dziwiło mnie, że jechał po chodniku. Skręcił w prawo także niespodziewanie bez sygnalizacji.

  3. Na trzecie zlecenie przyszło mi długo czekać. 15 minut pokręciłem się po dzielnicy i pojechałem do galerii handlowej ogrzać się i czekać na kolejne zlecenie. Czekałem tam aż 40 minut, mimo że wokół było 5 restauracji, które mogły mnie potencjalnie wezwać. Pomarudziłem trochę na czacie kurierów, poczytałem wiadomości, sprawdzałem pogodę. W końcu kazano mi jechać z kebabem na Zaspę. Fajnie blisko - jadąc od razu człowiek czuje się lepiej. Tak jak już pisałem rozwożenie w Wolcie uzależnia. Jest w tym coś nałogowego. Bez zleceń człowiek "gnije". Na Zaspie miałem szczęście bo wjechałem na 10 piętro a to oznacza możliwość zrobienia zdjęcia.

    Fajny widoczek. Można dostrzec fragmenty murali (jest tu ich ponad 50!). Polecam wizytę i spacer. Tworzyli je artyści z całego świata. Do mojego dzisiejszego zajęcia pasował mural szwedzkiego Tria Walride "Future Was Here" obok którego przejeżdżałem.20161030164741-2dbdd709.jpg
    Zdjęcie zrobiłem parę lat wcześniej. Dzisiejsze wyszło niewyraźnie.
    Tak się własnie czuję jeżdżąc rowerem w Wolcie. Pomieszanie przeszłości z przyszłością. Przeszłości bo jeżdżę na pojedzie którego używała Maria Skłodowska-Curie, a przyszłości bo sterują mną algorytmy aplikacji, a człowiek musi wykonywać internetowe rozkazy.

  4. Z Zaspy chciałem jechać w stronę domu, ale los chciał inaczej. Dźwięk powiadomień zaśmiał się ze mnie (ho-ho-hue!) no i dzięki temu jechałem znowu na Przymorze. Czas optymalny, fajnie się jechało, od razu człowiek dostał jakiś zastrzyk energii. Z zamówieniem miałem jechać na ul. Wika-Czarneckiego. Początkowo myślałem, że chodzi o Wilka-Krzyżanowskiego, ale jednak nie. Dojechałem tam przed czasem, lekko kropiło. Miły klient, znowu pies obwąchiwał torbę. W aplikacji kliknąłem 'jedzenie dostarczone' i to był błąd...

    Widać, że o 15:00 zaraz po oddaniu zlecenia sprawdzałem pogodę na aplikacji z chmurkami online.
    Gdybym poczekał minutę (a byłem przed czasem) to bym miał 9 złotych więcej. Zlecenia doręczone po czasie dyżuru liczą się oddzielnie. No szkoda, może dostanę jakiś order za uczciwość na miarę 9 złotych.

Na koniec tabelka z zarobkami:
Opera Zdjęcie_2019-12-06_185521_docs.google.com.png
Zaznaczyłem, że dzisiaj miałem tylko 4 zlecenia oraz to, że zlecenia miałem dzisiaj średnio co 44 minuty. Słabo.

Mapka:
Opera Zdjęcie_2019-12-06_185125_www.strava.com.png
Leniwą jazdę widać. Algorytm nie wyrzucił mnie dziś za daleko. Chciałem jeździć więcej.


12509
Cycling, Shopping