Świeża jazda między głodnymi gdańszczanami

Pisałem, że mało mi jeżdżenia? No to dzisiaj sobie pojeździłem.

Spodziewałem się więcej. W końcu sobota, weekend, godziny obiadowe 15-18 a tu było średnio. Zleceń "tyle o ile". Wolt musiał mi dopłacić za stanie na posterunku jakieś 20 zł. Ale jeździło mi się tak dobrze (chodzi o samopoczucie), że po zakończonym dyżurze zostałem jeszcze na ponad 2 godziny.

Świetna była dzisiaj pogoda! Pewnie większość czytających myśli teraz: wariat albo mors. Nie, po prostu trzeba się dobrze ubrać. Trzeba też się ruszać. Przy spełnieniu tych warunków ja czuję się świetnie. I tak było dzisiaj. Świeżość na twarzy, świetne powietrze. Jeszcze bez smogu. Inna sprawa, że dzisiaj mocno wiało i trochę trzeba było walczyć z "żaglem" na plecach. Trochę też padało, ale tyle to przyjemność (telefon dało się obsługiwać, spodnie suche).

Zlecenia dzisiaj były długie, a jedno było z komplikacjami. Ponumeruję je tu:

I. Pierwsze zlecenie po około 30 minutach spacerowania po osiedlu Idea Euro Stylu na Przymorzu Małym. Coraz bardziej mi się ono podoba. Ma fajne detale. Ceramiczną rzeźbę, rzeźbę datę oraz rzeźbę drzewo*. Szukałem witaczy, które wykonali młodzi artyści że szkoły w Orłowie, ale nie wiem czy to to.
Zlecenie miałem z Żabianki do Oliwy przy lesie. Okazało się że jadę do kuriera od nas z firmy, którego znam z mediów społecznościowych. To nasz lider jeśli chodzi o liczbę kilometrów wykręconych w gdańskiej akcji rowerowej. Zgrzałem się nieźle bo to sporo pod górkę.

II. Na szczęście kolejne zlecenie było z Oliwy. Tak to właśnie powinno działać. To gdzie jestem tu mam zlecenia. Kurs miałem daleki bo aż do Jelitkowa, czyli nad morze. Wracałem po ciemku przez park Reagana, który z liceum kojarzę jako dzikie łączki. Sporo się zmieniło i to na lepsze. Dynamo sprawnie oświetlało mi drogę.
Problem takich dalekich zleceń to to, że potem trzeba długo wracać do strefy gdzie są restauracji. Mi to zajęło jakieś 25 minut. Wiało niemiłosiernie także jechałem pomału.

III. Dzisiaj był dzień w którym działało zaklęcie: "Kcem zamówienie", które pisałem trzykrotnie na naszym kurierskim komunikatorze. Zlecenie miałem na Przymorzu Małym. Ciekawił mnie adres: "Krynicka 2" bo to dawne tereny biurowo-przemysłowe. Obawiałem się, czy czasem nie będzie wjazdu od ul. Szczecińskiej. Okazało się, że jednak od Krynickiej. Ominąłem domofon zewnętrzny jadąc za autem, którego kierowca podniósł szlaban. Wyjadę tak samo. Przy wchodzeniu do klatki ugryzł mnie pies. W zasadzie ugryzł mój twardy but, także nic nie poczułem.

IV. Kolejne zlecenie wpadło mi w centrum handlowym Alfa Centrum gdzie schowałem się gdy zaczęło padać. Moje zadanie to było przewieźć jedzenie do Wrzeszcza. Ciekawy jestem czy dobrze wybrałem wariant trasy Krynicka-Topolowa. Wariantów było wiele, każdy miał jakieś fragmenty w złym kierunku. Zlecenie było na prawdę ciężkie. Po raz pierwszy zdarzyło mi się, że w połowie drogi miałem telefon z Warszawy z Wolta bym wrócił do restauracji bo ta zapomniała, któregoś dania. No i wracałem z tym ciężkim plecakiem. W restauracji Pani dodała klientowi dodatkową przekąskę mówiąc, że to w ramach przeprosin. Odruchowo palnąłem:

  • Dla mnie?
  • Dla Pana będzie następnym razem.
    Pani nie wiedziała jeszcze, że spotkamy się za godzinę. Opóźnienie było znaczne, bo około pół godziny. Przeproszeni klienci byli bardzo mili. W ogóle ludzie są mili w tej pracy. W końcu oni czekają na jedzenie i my je im dowozimy.

V. Kolejne zlecenie dostałem czekając minutkę pod daszkiem nieczynnego już dzisiaj banku. Dystans był długi, obawiałem się jakiś gdańskich górek, ale okazało się, że mam jechać w kierunku morza. Świetne się tam jedzie także się ucieszyłem. Choć wady są takie same jak w przypadku Jelitkowa: Daleko do restauracji.

Osiedle na którym byłem ma bezsensowną nazwę "Jelitkowski Dwór". Nie ma tam dworu - kiedyś był, ale nazywał się Czarny Dwór. Do Jelitkowa stąd także daleko - jakieś 2 km. Po prostu miał zadziałać marketing. Powyższe zdjęcie pokazuje snobizm zwykłych osiedli deweloperskich. Czy to jest rezydencja? Właśnie na tym osiedlu z neonem "Rezydencja" ostatnio zrobiłem zdjęcie domofonu, który był rebusem.

VI. Wracałem spokojnie do domu licząc, że może coś jeszcze wpadnie. Zlecenie wpadło gdy jechałem lokalną uliczką rozmawiając z kurierem, który dzisiaj zrobił 11 zleceń od godziny 12 do 19. Wow! Zlecenie miałem z tej samej restauracji, która godzinę temu popełniła błąd. W ramach przeprosin za jeżdżenie "w te i na zad" dostałem taki oto ożywczy napój mango. Akurat byłem zmęczony, że zadziałał bardzo dobrze. W sam raz by pojechać aż pod granicę z Sopotem. Jak wracałem do domu to już nic mnie nie wezwało. Może i dobrze bo miałem jeździć 3 godziny a jeździłem już prawie 5.

Na koniec mapka:
Opera Zdjęcie_2019-12-07_201925_www.strava.com.png

czacha - zadyszka, pies - pies, kropla - deszcz.

oraz tabelka z liczbami:
Opera Zdjęcie_2019-12-07_202440_docs.google.com.png zaznaczyłem tu, że jest opcja, że dostałem e-napiwek, ale tego siędowiem dopiero 16 grudnia.

*odsyłam do bit.ly/kurierzoliwy po więcej zdjęć, nie chcę tutaj przesadzać
**Ciekawe czy ktoś się zarejestruje. Wówczas zamówię sobie w końcu jedzenie. Co trzeba zrobić? Pobrać aplikację Wolt i użyć kodu RACIBO, aby otrzymać 3 darmowe dostawy, warte 15 złotych! https://get.wolt.com/RACIBO



20161
Cycling