Sopockie zakamarki
Kto jeździ w takim wietrze i jeszcze w Nowy Rok na rowerze? Kurierzy!
///ENG summary: Report from a day at work. I rode as a courier and delivered food by bicycle. At the beginning we have a photo report, then a description, at the end a map.///
Na początek fotorelacja z pracy na rowerze:
Wrzeszczańskie podwórko. Kiedyś w okolicy szukałem mieszkania. Teraz powstały tu całkiem ciekawe inwestycje.
Czekałem na zamówienie. Dzisiaj w co drugiej restauracji mieli "obsuwy". Ten budynek ze zdjęcia powyżej pamiętam z czasów gdy była tu Wojskowa Komenda Uzupełnień. Co roku na studiach było tu trzeba przyjść. Na szczęście tylko tyle.
Ulica Partyzantów we Wrzeszczu z góry. Dlatego właśnie ta praca mnie tak cieszy. Zupełnie nowe widoki.
Najładniejsza rewitalizacja Gdańska sprzed paru lat. Ulica Wajdeloty stała się salonem ciekawych restauracji. Inna sprawa, że ciągle nie 'zrewitalizowano' tutejszych mieszkańców. Oj z niektórymi bywają problemy.
Nieciekawa fotka końcówki najdłuższego (+/-) bloku w Polsce - falowca.
Na falowcu w drugiej klatce jest taka tablica. Okazało się, że mieszkał tu pan Lenarciak.
Centrala błagała nas byśmy jeździli w Nowy Rok. Szły kolejne komunikaty, że największa liczba zamówień w roku, że specjalnie dlatego podwyższamy w ten dzień stawkę o 4 zł. Był wpis na Facebooku, w aplikacji. Kochani, weźcie, warto, rezerwujcie, prosimy, pięknie prosimy, pomóżcie.
Najwięcej wolnych dyżurów było od 11 do 15. Wiadomo, wszyscy na kacu. Kusiło mnie jeździć w tych godzinach, ale wybrałem jednak spacer z żoną w arcyciekawe miejsce zasługujące na osobny wpis. Chodzi o ujście Wisły. Widzieliśmy nawet pływającą w Wiśle fokę. Latem widać ich dziesiątki. Dopiero po obiedzie i odpoczynku postanowiłem (skusiłem się) zobaczyć jak to jest z tym wielkim ruchem.
Jeździłem niecałe 3 godziny od 16. Ruch był duży, ale trudno mi mówić, że rekordowy. Po prostu 2 zamówienia na godzinę. Fajnie się jeździ gdy jest co robić. Czas zleciał szybko.
Początkowo zlecenia jakie dostałam były niemal idealne. Z punktu A do punktu B. Tam obok jest kolejna restauracja i do punktu C, gdzie obok jest kolejna restauracja i kolejne zlecenie do punktu D. Szczegóły widać na mapie na końcu wpisu. Tak fajnie jeździło mi się zwłaszcza po Wrzeszczu. Wiało niemiłosiernie. 7 w skali Beauforta, ale porywy chciały mnie zdmuchnąć na chodnik. Kwiaty, potykacze, stojaki rowerowe z reklamami poprzewracał wiatr. Mnie to mimo wszystko bawiło. Przód roweru jechał w prawo a na plecach pudło chciało w lewo. Czasem też było z wiatrem. Czułem się jak na żaglówce na morzu.
Przedostatnie zlecenie miałem z Zaspy do Wrzeszcza, a ostatnie z okolic domu do +/- najdłuższego bloku w Polsce. Jechałem do falowca na ulicy Obrońców Wybrzeża. 800 metrów długości, trzy przystanki autobusowe, galerie balkonowe na zewnątrz. Studentki z falowca bardzo się ucieszyły z dostawy. To miłe, uśmiech potrafi czasem zmienić dzień. Tak samo przyjemne były rozmowy z innymi kurierami. Wszyscy dopytywaliśmy się o ten mityczny największy ruch w roku. Raczej ściema...
Przyjaźnie wyszła też rozmowa z dziećmi na pewnym skrzyżowaniu. Uwaga #suchar
- Podwiezie nas Pan?
- Nie bo w pudle strasznie śmierdzi jedzeniem
- (Uśmiech) Bo my aż do Metropolii musimy iść
- To chyba nie tędy
- A bo jeszcze tam musimy zajść
- (Dzyn-dzyn) Do widzenia
- Do widzenia!
Z zaczepki wyszła sympatyczna rozmowa. Mogło wyjść zupełnie inaczej.
Kwiatek-dom, Symbole na dole - OK/fajnie/wiało
Z taką stawką fajnie się jeździło. 20 zł więcej za tyle samo czasu. Szkoda, że to tylko jeden dzień.