Z kronikarskiego obowiązku

Nie pisałem o mojej wczorajszej pracy bo... wczoraj nie jeździłem. Chciałem. Włączyłem w domu aplikację i czekałem w gotowości przez godzinę. Ale się nie doczekałem.

Dzisiaj na "woltowanie” miałem tylko godzinkę przed obiadem no i udało mi się dowieźć jedzenie z restauracji gruzińskiej na Przymorzu do bloku na Rzeczpospolitej. Okolice restauracji są na zdjęciu.

To targowisko miejskie. Jak widać działa nawet w niedzielę. Widać też na nim jak wiało.

Sprawdziło się to o czym czytałem, że jedzenie wydają tam w torebkach konkurencji. Trochę lipa.

Po zleceniu wyłączyłem aplikację, choc mogłem jeszcze niby jeździć jakieś 40 minut. Wiało jednak dzisiaj niemiłosiernie i obawiałem się, że algorytm/maszyna losująca może mnie wysłać gdzieś do Wrzeszcza. W taką pogodę wraca się do domu dużo dłużej. Jak wracałem ulicą Kołobrzeską to czułem się jakbym pokonywał premię górską. Na krótkim odcinku 500 metrów traciłem jakieś 50 sekund.

Tym samym w zasadzie nie mam juz szans na bonus za 100 zleceń w ciągu miesiąca. Jak na razie mam 18 zleceń a powinienem mieć proporcjonalnie jakieś 26. Nic na siłę. W tym miesiącu jeżdżę dorywczo.

Opera Zdjęcie_2020-02-23_180341_docs.google.com.png

Opera Zdjęcie_2020-02-23_180137_www.strava.com.png



4300
Cycling