Dylematy, suchar i motyw koronawirusowy

Dzisiaj nie było takiego szaleństwa jak wczoraj - oj nie. Dwa razy siedziałem i czekałem na zlecenia. Na koniec miałem wspomniane w tytule dylematy.

Może na początek zdjęcia - bo dzisiaj miałem czas by je robić.

Pierwsze zlecenie dostałem od razu po wyjechaniu z domu. Najbliższa domu restauracja zawołała mnie bym dowiózł jej jedzenie na Przymorze. Z mapki myślałem, że to chodzi o to mieszkanie na 18 piętrze przy tarasie na dachu, ale jednak był to sąsiedni blok i znacznie niższe piętro. Nie ma mowy o przerwie na turystykę w pracy.

Prognozy pogody zapowiadały deszcz. Póki co tylko mżyło, ale widząć, że jest raczej spokojnie pojechałem pod dach - do Alfa Centrum. Tam jakieś 20 minut czekałem na zlecenia.

Zlecenie dostałem do Oliwy - do knajpki do której zazwyczaj się spóźniam. Coś tu musi być nie tak. Miałem tam dojechać w 5 minut (niewykonalne rowerem bo po drodze jest z 7 sygnalizacji świetlnych). Z jedzeniem jechałem na Zaspę. Czyli połowę trasy wracałem Kołobrzeską.

Cel miałem elegancko opisany przez powiedzmy, że "geografa". Miałem wejść do budynku od strony północno-wschodniej. Brzmi dziwnie, ale to było spore ułatwienie w pracy. Szacunek dla klienta!

Wychodząc zobaczyłem, że się rozpadało. Prognozy zapowiadały, że przez jakieś dwie godziny tak ma być. Założyłem moje deszczowe spodnie i wróciłem na Przymorze. Parę minut czekałem pod kościołem (Okrąglakiem). Tam dostałem fajne zlecenie do Mantry. Fajne bo blisko. Z jedzeniem jechałem na Żabiankę.

Jechałem ulicą Poznańską i teraz jak patrzę na mapkę to dobrze zrobiłem. Lokalnymi uliczkami, bez świateł. Można też było jechać drogą rowerową wzdłuż ul. Chłopskiej. Jak dostarczyłem jedzenie to miałem z powrotem wracać do Mantry po drugie zamówienie. Tym razem do biurowców do stałem klientki.

Fajnie bo już się nie trzeba pytać gdzie tę panią można zastać. Wczoraj ta Pani mnie zaczepiała, czy nie mam koronawirusa :) Komin na twarzy trochę ludzi straszy i muszę pamiętać by go zdejmować. Zwłaszcza gdy wchodzę do sklepów lub galerii to widzę przerażone oczy ludzi...

Padało uczciwie. Pojechałem na nieczynny przystanek autobusowy poczekać na zlecenie. Chwilę tu porozmawiałem z kolegą kurierem, ale od razu dostałem zlecenie by jechać do restauracji węgierskiej a potem z jedzeniem na Żabiankę do dentysty.

Suchar z domu:

  • Powinieneś iść do dentysty
  • Byłem dzisiaj

Tam zakończyłem dzisiejszą pracę. Padało, chciałem jeszcze zrobić zakupy i uciekać do domu.

Dylemat to miałem czy nie przeciągnąć ostatniego zlecenia. Bo pracę kończyłem dzisiaj o 14. Ostatnie zlecenie dostarczyłem jednak przed czasem i przez to nie mam takich jakby nadgodzin. Niby głupie 9 złotych, ale czasem kusi by te kilka sekund przeczekać. Nie ma co jednak przesadzać - ja byłem 3 minuty przed czasem.

Kliknąłem "Jedzenie dostarczone" i popełniłem błąd bo przez te ostatnie 2 minuty pracy jechałem nie w tą stronę co trzeba. Dostałem reprymendę, że mam jechać w stronę restauracji. Napisałem, że właśnie kończę pracę, także wszystko zostało wyjaśnione. Pracę zakończyłem, zakupy zrobiłem, do domu wróciłem.



9594
Cycling

Opera Zdjęcie_2020-03-03_172608_www.strava.com.png

Opera Zdjęcie_2020-03-03_174607_docs.google.com.png