Rowerowy dobierany
Piękna klatka schodowa, uchwała krajobrazowa i trochę śniegu, czyli raport z jazdy jako kurier rowerowy
Powinienem zacząć od mojego dzisiejszego celu - było to minimum 7 zleceń. Taka liczba oznaczała dla mnie dobicie do pierwszego progu naszych bonusów - 100 zleceń wykonanych od połowy marca. Czas mamy w sumie do połowy kwietnia. Chciałem dzisiaj osiągnąć ten próg bo dzisiaj też mamy ostatni dzień marca - a to oznacza, że zarobki z dzisiaj będą wypłacone 10 kwietnia, a te jutrzejsze dopiero 25 kwietnia.
Cel osiągnięty - nie było to trudne zważywszy na ruch jaki mamy teraz w interesie. Ciągle dzisiaj się coś działo. Pierwsze zlecenie miałem już jak odpinałem rower koło domu. Potem kolejne, jedno za drugim z może 20 minutami przerwy w sumie.
To co dzisiaj mnie zaciekawiło to powszechne zdejmowanie reklam. Już jutro nie powinno być na naszych ulicach reklam, które są niezgodne z uchwałą krajobrazową. Ucieszyłem się jak zobaczyłem po latach przerwy budynek banku.
Wcześniej był zasłonięty reklamami przewyższającymi ten budynek.
Zobaczyłem też po latach przerwy fasadę hotelu Szydłowski. Jedna epidemia w Gdańsku powoli ustępuje. Oby ta druga też ustąpiła.
Całą dzisiejszą gmatwaninę tras prezentuje mapka:
Tydzień temu wkurzałem się na trasę do klienta, którego na mapie oznaczyłem literką F (oczywiście w przybliżeniu, numeru mieszkania i bloku nie podaję). To trudna nawigacyjnie uliczka. Można jechać asfaltowymi uliczkami, ale to jest 1,2 km dalej. Można skrócić sobie drogę, ale najkrótszy wariant oznacza prowadzenie roweru stromą ścieżką pod górę w lesie.
Wybrałem nieco jakieś 200 metrów dalszy wariant z jazdą po chodniku drogą prowadzącą do masztu telewizyjno-radiowego. W sumie wyszło niemal przyjemnie. Tylko 2 minuty spóźnienia no i powrót z górki.
Zadziwiająca dzisiaj była seria zamówień z restauracji z ulicy Dmowskiego z Wrzeszcza. Z 11 dzisiejszych zamówień aż 8 było z restauracji z tego rejonu. Takiej kumulacji jeszcze nie miałem. Pracę zakończyłem dzisiaj na zleceniu "K". Było w stronę domu, także nie omieszkałem skorzystać z okazji i się wyłączyłem.
Bardzo spodobała mi się klatka schodowa w Górnym Wrzeszczu z okolic Topolówki. Pięknie odnowiona, do tego historyczne motywy - ale tu akurat pasowały.
We wszystkim było widać jeden zamysł. Zazwyczaj na klatkach wiszą jakieś ogłoszenia, lanszaft, święty obrazek - wszystko oczywiście z innej parafii.
Tu na każdym piętrze wisiały reprodukcje zdjeć dawnego Wrzeszcza. Chciałbym by nasza klatka tak wyglądała...
Z kolejnych spostrzeżeń to dzisiaj w ogóle nie wiozłem kebabów. Przynajmniej nie pamiętam. Głównie pizze, ale także dania azjatyckie. Te ostatnie wydają mi sie smaczne - przynajmniej po tym co widać w restauracji Thai Wok.