Sopockie zakamarki
Dzień maski polskiej - Bonusy od nowa: 9/200 czyli nowe cele na następne 30 dni
Ogłoszono dzisiaj jakie będą nasze bonusy. No nie wzrosły, a wręcz spadły. Z tym że ten, który mam na oku pozostał taki sam. Także na nowe 30 dni mój cel to 200 zleceń.
Jadąc dzisiaj rowerem liczyłem ile to będzie dziennie i wyszło mi, że muszę dziennie robić około 8 zleceń i wówczas będę mógł sobie pozwolić na wolne niedziele a być może i soboty.
Parszywie mi się dzisiaj jeździło. Roboty było dużo i nie znalazłem nawet przerwy na to by coś przekąsić. Ostatnie dziewiąte zlecenie robiłem już "na rezerwie". Swoją drogą to ciekawe, że ze wskazań GPS - wcale to nie wynika. Kilometrów niewiele, miałem aż dwa podwójne zlecenia, przewyższenia niewielkie. Wróciłem jednak wyprany z sił i dopiero teraz (po dwóch godzinach) wracam do żywych.
Fotograficzne spostrzeżenia:
Ile razy jestem przy tych blokach na ul. Chłopskiej to zachwycam się tą zielenią. Dwa, zwykłe bloki, ale przestrzeń między nimi pełna drzew i krzewów. Zazdroszczę im! Chyba trzeba będzie opracować wycieczkę "Szlakiem PRL-owskiej zieleni".
Dzisiaj testowałem trzy maski + starą przyłbicę. Dostaliśmy (jako jedyna firma podobno) dwie służbowe maski + odkażacz. Najwygodniej jeździ się jednak w kominie, na drugim miejscu w tej masce z noskiem, najgorzej w tych służbowych. Wycieranie nosa w chusteczkę to teraz sztuka! Zajmuje to ponad minutę (stop-rękawiczki-odkażacz-maska-chusteczka-maska-rękawiczki-jazda). Właśnie przez to nie znalazłem dzisiaj czasu na przekąskę.
Najbezpieczniej się czuję w przyłbicy - ona fizycznie chroni i to widać nawet gdy cię chuchnie. Idąc do klientów ją zakładam.
Same maski noszą prawie wszyscy, ale mijając tylu ludzi zauważyłem dwie rzeczy. Masek nie noszą palacze i miłośnicy trunków. No nie da się mieć maski na sobie i palić lub pić.
Jadąc z Oliwy do Wrzeszcza liczyłem rowerzystów i wyszło mi (próba reprezentatywna 25 dusz) - że obecnie kurierzy to 36% jadących na rowerze.
Zleceń nadal dużo. Jest co robić.