Sopockie zakamarki
Dobicie na koniec tygodnia. Mam już 90/200 celu. Zostało 21 dni.
Nie można być wiecznie zadowolonym. Jak popatrzę w ostatnie moje trasy wyznaczane przez nasz kurierski algorytm to miałem trasy-marzenie. Dzisiaj ta passa się skończyła. Trasy były najdłuższe od tygodnia. Najgorszy był jednak powrót do domu. Zwykle do domu mam 15-25 minut - dzisiaj wyszło aż 50 minut. Także do tych 5 godzin pracy doliczam sobie ten dojazd, który sprawił, że teraz jestem wykończony.
Zrobiłem za pomocą strony storryteller.fit animację dzisiejszej trasy. Zamiast oglądać mapę zachęcam do kliknięcia w ten link i kliknięcia niebieskiej strzałki play.
1 - pan klient sobie poszedł do sąsiadki i trzeba było do niego dzwonić,
2 - minąłem "Domofonowice" i dojechałem do Brzeźna. Ciekawy świetlik mieli w bloku.
3 - OK,
4/5 i 6/7 - Przed tym zleceniem system kazał mi chyba odpocząć. Miałem aż 26 minut na dojechanie do restauracji przy której byłem. Trochę to strata czasu bo jest co robić a każde zlecenie to 9+ złotych zarobku. Jednak miało to sens. Dostałem zlecenie podwójne. Z restauracji Czardasz miałem jechać do pobliskiej Mantry i do klientów a potem znowu do Czardasza i znowu do Mantry. Pierwszy raz mi się zdarzyły dwa takie same duble bezpośrednio po sobie.
8 - dostawa do falowca z "Octowic". Podziwiałem widoki z falowca i robiłem zdjęcia trzymając dystans do klientki,
9 - zlecenie blisko domu. Gdyby nie piątek to bym skończył.
10-11 - ale wywiało mnie do Wrzeszcza
12 - z okolic ulicy Mickiewicza kazało mi w 14 minut dojechać do burgerowni na ul Do Studzienki (na mapie nr 12). To dość daleko. Najgorsze jest jednak to, że z tym burgerem miałem jechać 18 minut za Suchanino na ul. Bądkowskiego. To jest srogo pod górkę a ja już miałem za sobą 40 km i myślałem o powrocie do domu.
Odpoczynek się należy.