Sopockie zakamarki
Tryb letni. Środowy alfabet
Tryb letni. Środowy alfabet.
Przyjemnie się jeździ w taką pogodę. Temperatura ponad 20 stopni. Mówią u nas nawet, że upał. W cieniu bardzo przyjemnie. I ta przyjemność zadecydowała o tym, że jeździłem ponad 6 godzin. Jest już lato a lata to w branży food delivery najsłabsza pora roku. Także przyszedł czas odpoczynków na ławeczkach i czekania na zlecenia. Pogodziłem się z tym. Mieć kilkanaście zleceń to już trzeba się postarać.
Kolejnymi zleceniami wg alfabetu. W sumie wyszło ich 11. Od A do K:
A jak antydom - byłem blisko domu, ale zawołało mnie zlecenie z dwóch dzielnic dalej. Ze Strzyży jechałem na Zaspę.
Zbiornik retencyjny (mamy ich kilkadziesiąt!) na Piekarniczej
Ul. Nobla (prezesa)
B jak beznadziejnie - z Zaspy udałem się do Wrzeszcza bo tu są restauracje. Z jednej z nich miałem jechać aż na koniec Moreny. Miałem na to 25 minut. Beznadziejnie to wygląda na mapie bo daleko i mocno pod górkę. Jak już dojedziemy do klienta to jesteśmy na naszej woltowej pustyni restauracyjnej. Trzeba więc stamtąd wracać.
To oznacza mniejszy zarobek na godzinę. Na szczęście jakiś czas temu znalazłem (jak Magellan...) nową trasę. Dzięki niej jadę nie ulicą Jaśkowa Dolina, ale Migowską-Czubińskiego i Nobla. Jest przez las (tu trzeba kawałek prowadzić), ale jest bardziej lokalnie, mniej samochodowo i trochę naturalniej. Gdzieś na ulicy Nobla mieszkał (a może mieszka?) prezes jednej z telewizji. Brat pewnego redaktora. Pirat drogowy. Wszystko jasne. Mieszkał tam na pewno gdy nie był jeszcze prezesem. Słyszałem też, że ma mieszkanie w Central Parku na Morenie. Zmienił sobie życie to może i zmienił mieszkanie.
C jak Chang - gdy wracałem i byłem już we Wrzeszczu to dostałem zlecenie z Wrzeszcza. Zauważyłem też flaka w przednim kole. Jakoś dojechałem, przed restauracją dopompowałem koło. Z napompowanym kołem i zleceniem z Changa pojechałem po deser. Z tym deserem najpierw do wielbicielki słodkości. Ładny miała widok na Wrzeszcz. Skorzystałem bo z tej perspektywy jeszcze dzielnicy nie widziałem.
D jak dwa - wiozłem dwa dania. Z drugim daniem miałem jechać na Przymorze. Jak są dwa dania w torbie to najczęsciej to drugie ma opóźnienie. Tak też było tym razem. Jakieś 10 minut.
Jakiej profesji jest lokator biura?
E jak energia - flaka na szczęście nie było. Napompowanie pomogło. Energię ładowałem (piknik) w parczku na osiedlu przy ul. Chłopskiej/Krynickiej. Przyszło zlecenie z najbliższej mu restauracji węgierskiej. Dość fajna trasa bo do pn Oliwy.
F jak finanse - za mały ruch dostałem zwrot jakieś 2 złote. Spojrzałem teraz w aplikacje. Dokładnie 1,6 zł. To oznacza, że w czasie gdy musiałem jeździć ruch był mniejszy niż 2 zlecenia na godzinę. Zlecenie dostałem z pizzerii na Przymorzu. Było opóźnione na starcie, czekało na mnie jakieś 10 minut. Jechałem na Zaspę. Wkurzyła mnie zamknięta furtka na końcu ulicy Wika-Czarnowskiego. Już widziałem cel, ale było trzeba nadłożyć drogi.
G jak grzanie - bo słońce grzało a ja miałem grzać na koniec Przymorza Małego, czyli tego bez falowców. Przymorze Wielkie ma falowce. Zlecenie dość przyjemne na Strzyżę. Ładne osiedle z drewnianymi motywami.
H jak hałas - kurs z restauracji przy hałaśliwej ulicy z restauracji, która prężnie działała przed pandemią. Teraz pomału wraca do życia. Dzielnicami to był VII Dwór. Klient miał nazwisko jak polityk, ale to nie on. No i jako jedyny dzisiaj dał napiwek - 2 zł. Zawsze coś.
Widok z 11 piętra na Żabiance
I jak inicjatywa - bo system miał inicjatywę by połączyć dwa zlecenia. Dojechałem do Oliwy i czekałem na ławeczce przy pierogarni. Schowana jest ona wśród zieleni. Było jeszcze wcześnie także chciałem jeszcze jakieś 2 godziny popracować. Na zlecenie czekałem ponad pół godziny. Przyszło podwójne tj dwa dania w torbie do dwóch różnych klientów. 2 minuty drogi od pierogarni dostałem telefon by do nich wracać bo zapomnieli jednego dania. Przez to wyszło spóźnienie... Jechałem najpierw na Żabiankę gdzie z jakimś daniem jechałem do bloku, który klient (lub automat w google) źle oznaczył na mapie. Trafiłem.
J jak Jelitkowo - jechałem aż do Jelitkowo nad samo morze. Miła klientka (nowy klient) pytała czy można u nas zamawiać bezpośrednio na plażę. Powiedziałem, że tak jeśli dokładnie oznaczy nr wejścia. Zmartwiła się jednak, że pierogarnia nie dołączyła sztućców. Miłe było to że czekała na mnie na zewnątrz domu. To spore ułatwienie.
K jak końcowe konszachty - wracałem do domu no i jak zwykle założyłem sobie, że jak w 20 minut nic nie wpadnie (wtedy miałem być koło domu) to kończę pracę. Zlecenie wpadło w 18 minucie. Restauracja blisko, ale klient już niekoniecznie. Na tej dalszej Zaspie. Na szczęście jechałem przez spokojne działki. To jest mój sposób - jeśli droga jest długa to trzeba wybrać ciekawy wariant.
This report was published via Actifit app (Andoid | iOS). Check out the original version here on actifit.io