Sopockie zakamarki
W pośpiechu z licencją na sandały
Dostałem na komunikatorze od naszego "rekrutera" licencję na jazdę w sandałach. To poważna sprawa. Ucieszyłem się. Wolność pracy, wolność od wrednych szefów, wolność stóp.
Jeździłem głównie po Wrzeszczu a pod koniec po Przymorzu. Obsłużyłem 6 klientów. Najprzyjemniejsze jednak było to, że pomogłem dwóm osobom. Jeden rowerzysta na skrzyżowaniu potrzebował pompki no i moja się przydała. Pomogłem też listonoszowi trafić pod konkretny adres na ul. Lelewela. Fajnie. Takie drobiazgi w tej pracy zdarzają się dość często.
Gorąc był nie do wytrzymania. Najcieplejszy dzień w roku. Do tego gorący, silny wiatr. Przyjemnie było w biurowcu na ul. Marynarki Polskiej bo była tam klimatyzacja. Czekam tam aż kwadrans bo klient zamówił pizzę i...poszedł na siłownię. W końcu jakoś udało się skontaktować.
Spieszyłem się dzisiaj bo o 15 chciałem już być w domu. Wszystko szło optymalnie. Ostatnie siódme zlecenie miałem na Przymorzu, ale niestety spadł mi łańcuch. Założenie go z powrotem zajęło mi tym razem aż 10 minut. W ten sposób siódme zlecenie mi przepadło, wziął je ktoś inny.
Dzisiejszy zarobek brutto ok 58 zł. 6 zleceń. 3 godziny pracy bez 5 minut.
Dzisiejsze zdjęcia:
This report was published via Actifit app (Andoid | iOS). Check out the original version here on actifit.io