Sopockie zakamarki
Kurier samochodowy? Po raz pierwszy spróbowałem jak to jest.
Jak wczoraj czytaliście moją operę mydlaną pod tagiem "pl-wolt" to wiecie o zapowiadanych ulewach i sztormie. Ten wiatr był zwłaszcza niepokojący. 90 km/h.
Zastanawiałem się jak się będzie jeździć w taką pogodę rowerem. Widziałem też zmartwienie w oczach moich bliskich.
Dlatego wieczorem zadecydowałem, że spróbuję w końcu i przesiądę się z roweru na auto. Chciałem to zrobić od dawna, ale nie było chęci i okazji. Połamane rano drzewa w każdej dzielnicy i drzewa uginające się od wiatru dodatkowo mnie do tego zachęciły.
Napisałem na support, że dzisiaj u mnie środkiem zarabiania jest samochód i już. Tak to się u nas odbywa. Oznacza to inną ikonkę na mapie oraz o złotówkę większą stawkę.
Przygotowałem się do jazdy. Kurtka cienka i gruba w siatkę. Herbata, koc jakby było zimno, coś do przegryzienia. W końcu w samochodzie można całkiem nieźle piknikować. Wsiadłem w samochód, odpaliłem aplikację i się zaczęło.
...i nie podobało mi się. Nie będę obiektywny. Są kurierzy, którzy jeżdżą rowerem i autem na zmianę i wolą samochód. Są młodzi, którzy zbierają na auto i po kupnie z radością suną swoimi furami. U mnie miłości do samochodów nie ma. Po prostu narządzie jak młotek. Okazało się po dwóch godzinach, że wiatr ustał a deszcz był normalny. Poranne ekstrema minęły.
Przede wszystkim dzisiaj byłem w zupełnie innej pracy niż od roku. Kurier w aucie a kurier rowerowy to nie to samo. Przede wszystkim męczące jest ciągłe patrzenie na jezdnie, samochody, skrzyżowania, miejsca parkingowe. Zalety znalazłem tylko dwie. Po pierwsze jest ciepło. Po drugie nie ma problemu z ładowaniem telefonu.
Teraz litania wad.
- Kiepskie krajobrazy i widoki. Jadąc nie czuje się miasta a po prostu je mija. Na mapę patrzyłem przez pryzmat miejsc parkingowych. Jadąc rowerem myślałem: "O! Ulica Batorego. Eleganckie kamienice". Jadąc autem myślę: "Tam zupełnie nie ma gdzie stanąć, trzeba kombinować na którejś z bocznych uliczek i potem iść. Do tego trzeba pamiętać o parkomacie".
- Ciągłe szukanie miejsc do parkowania. Każda dzielnica to inna strefa i trzeba uważać na znaki. Na początku byłem w zielonej strefie i skorzystałem ze Skycasha. Wyszło kilka groszy. Potem jednak byłem w Garnizonie i tam nie ma opcji opłaty z aplikacją. Wrzuciłem 10 groszy. Płaciłem jeszcze dzisiaj kilka razy, ale już zawsze przez telefon. To są małe koszty, ale męczące jest korzystanie z kolejnej aplikacji. To szukanie miejsc do parkowania potrafi zdenerwować. Na ulicy Szymanowskiego znalazłem jedno piękne miejsce. Specjalnie zawróciłem i zauważyłem panią z pieskami, która je zajęła. Fizycznie stanęła na miejscu i je zarezerwowała. Takich niespodzianek jest wiele.
- Trzeba cwaniakować a tego nie lubię. Te powyższe opłaty za parkowanie wielu zapewne by pominęło. Najdłużej byłem gdzieś 10 minut. W pozostałych miejscach około 5 minut. Prawdopodobieństwo mandatu małe. Wolałem jednak nie ryzykować. Z drugiej strony te miejsca bardzo porządkują przestrzeń. One były wolne właśnie dzięki temu, że były płatne. Cwaniakować można też przez wjeżdżanie na lokalne uliczki zamknięte tylko dla mieszkańców. Nie powinno się, a jednak o ile szybciej i prościej.
- Zaparowane szyby. Dzisiaj padało, także to było jakimś tam problemem. Zwłaszcza szyby z tyłu, na które jednak czasem się spogląda.
- Dużo chodzenia z miejsc do parkowania do restauracji i klientów. To też kwestia doświadczenia bo parkowałem zachowawczo, często na pierwszym wolnym miejscu a nie tym najbliżej celu. Zrobiłem dzisiaj 11 tysięcy kroków, wczoraj jeżdżąc rowerem actifit pokazał mi 15 tysięcy.
- Chciało mi się stać w spokoju a nie jeździć. Marzyłem by mieś chwilę na herbatę i odpoczynek, na zmianę ustawień w telefonie bo włączała mi się zła nawigacja. Nie było na to czasu. Na kolejne zlecenia patrzyłem z niechęcią. Na rowerze chciałem ich mieć więcej i więcej.
- Odbębnianie roboty. Nie miałem czasu w ogóle myśleć o tym ile zarabiam, który kurs był korzystny a który nie. Ciągle było skupienie na ruchu ulicznym. Rowerem tego czasu na policzenie sobie czegoś w głowie jest znacznie więcej. Nie mówiąc już o oglądaniu widoków.
- Dzisiaj praca nie sprawiła mi w ogóle przyjemności. Na telefonie widziałem tylko, że kolejne zlecenia są w kolejce do wykonania. Czekałem aż się to skończy. Na rowerze taka kolejka zadań to radość, że zarobi się więcej.
Tak było dzisiaj u mnie.
Więcej na siłę wymyślać nie będę. Spróbowałem i dobrze.
Więcej nie zamierzam. Rower u mnie zdecydowanie wygrywa.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io
Zarobek całkiem niezły. Dzisiaj jednak był wyjątkowy dzień wyjątkowo słabej pogody do wychodzenia na zewnątrz. Pewnie dlatego miałem wyjątkowo krótkie kursy
Dla odreagowania tego wszystkiego byłem się przejechać na rowerze. Choćby i te 3 km, które się będą liczyć do konkursu "Kręć kilometry dla Gdańska".
Było mi mało i już po kolacji zrobiłem jeszcze jedno zlecenie NA ROWERZE. Fajne powietrze.