Mróz znieczula

Co to było!?!
70 km w prawie 7 godzin. 168 złotych. Poszalałem. Jak dla mnie to dużo. Był dobry ruch to korzystałem.


Ulica Obrońców Wybrzeża. Po lewej najdłuższy z falowców. Serce dzielnicy Przymorze Wielkie. Za falowcem widać już Przymorze Małe.

Nie mam teraz siły na opisywanie wszystkich zleceń. Było ich 15. Długo bym musiał analizować mapę. Na szczęście jeździłem głównie po "moich" dzielnicach. Nie było trudnych podjazdów. Trasy się powtarzały. Tylko 2 km były po ulicach po których dawno nie jeździłem. Pogoda w sumie nie była taka zła jak ludzie myślą. Mróz, ale ciągle się ruszałem.


Mam swój udział w tych nasadzeniach, które się tu odbywają to cykam fotki. Ulica Grunwaldzka

Na początku przedzierałem się przez szarzyznę. Szarość była tak wszechobecna, że można ją było ciąć nożem. Swoją drogą ciekawe, że w taką pogodę nie powstają zdjęcia do publikacji turystycznych. Prawda się nie sprzedaje. Wszystko musi być w słońcu i zieleni. Przecież przez 4 miesiące jest właśnie tak jak teraz za oknem.


Dawniej nasi poprzednicy wymyślali widoki na morze (nad tunelem jest linia tego dawnego widoku). Współcześni wymyślają zejścia pod jezdnię z widokiem na czarną dziurę. Ulica Chłopska. Za ulicą po lewej największe targowisko Gdańska

Pierwsze cztery kursy miałem długie. Byłem w Jelitkowie, potem kursowałem między Oliwą a Przymorzem. Dopiero piąte i szóste zlecenie trafiły się krótkie. Wtedy też licznik zarobków zaczął w końcu dobrze wyglądać.


Widok z bloków na ul. Tetmajera na wschód. Oliwa

Miałem kilka sympatycznych dostaw. Kontaktu z klientami teraz niby nie mamy, ale jednak kogoś tam słychać jak się wita. Sąsiedzi w pracy nieraz patrzą z zazdrością i głośno wypytują co kto zamówił.


Północna część Oliwy. Ulica Bitwy Oliwskiej. Punktowce z parzystymi windami

Raz portier mnie pytał dla kogo zamówienie i jak mu powiedziałem to on na to: "Młoda jest niech tu biega". Tak na prawdę chodziło mu o procedury: mierzenie temperatury i książkę odwiedzin...


Zaspa, ul. Jana Pawła II. Za samochodami widoczny dawny pas lotniska funkcjonującego tu do 1974 roku

Jeden budynek otoczyłem bo przechodzi remont. Pech chciał, że obrałem zły kierunek i w sumie parę minut zleciało.


Wrzeszcz ul. Matejki. Na żywo było widać czerwoną lampkę przy moim rowerze

Gdy szarzyzna ściemniała (czytaj zrobiło się ciemno) to zaczęło mi się lepiej jeździć. Siły miałem to jeździłem. I tak sobie powtarzałem co godzinę. Mam siły? Tak. To jeżdżę dalej.


Nowy chodnik z dopuszczonym ruchem rowerowym między ulicami Śląską a Słowiańską. Są tu ławeczki i różne metalo-rzeźby np. rowerzystka. Dziwnie to wygląda jak się jedzie wieczorem i po prawej widać ciemną postać rowerzystki. Na zdjęciu nie widać. Kiedyś już fotografowałem.

Miałem dziwne dwie sytuacje drogowe. Raz kierowca mnie ztrąbił, bo sygnalizowałem przed nim skręt w lewo. Nie rozumiem. Chyba się spieszył i irytował.

Drugi prawie o mnie zahaczył przy skręcaniu w lewo na skrzyżowaniu równorzędnym. Nie spodziewał się rowerzysty wyjeżdżającego z ulicy z kontraruchem.

To był jednak dla mnie sygnał, że już na prawdę trzeba kończyć.


Współcześnie obowiązująca w Polsce waluta

Na koniec był miły napiwek od klientki o rzadkim imieniu. Taka kropka nad i. Koniec jeżdżenia.

Wyszedł dystans jakiego nie zwykłem pokonywać. Najdalej jechałem 75 km do Kruszynian na Green Velo. W pracy raz rekord wyrównałem. Teraz też byłem blisko. Szczerze to jednak mam postanowienie by tych rekordów nie pobijać. Wtedy jest przyjemniej.

Następne dni mam zamiar jeździć bardziej dla przyjemności. Zobaczymy czy się uda.


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


17595
Cycling

Opera Zrzut ekranu_20201210_210833_docs.google.com.png

20201210.png