Sopockie zakamarki
Dwa Gdański na rowerze
Ciekawie było. Nie powiem.
Dwa Gdański. Dwie strefy klimatyczne. Auta zjeżdżające z góry mają śnieg na dachu. Na dole jesień.
W niedzielę robiłem sobie finansową rezerwę na następne 5 dni bo coś czuję, że może być różnie. Dużo jest znaków zapytania. Po pierwsze nasza niebieska firma zzieleniała tzn jazda teraz to polowanie na zlecenia. Kto upoluje ten ma. Reszta musi obejść się smakiem. Po drugie pogoda, rower, mróz, deszcz. Może być różnie.
Bloki Żabianki - nietypowa klatka schodowa bo otwarta. Zazwyczaj ludzie stawiają tu ścianę i kolejny domofon lub dzwonek
Widok z bloku na ul. Pomorskiej na południe. Okno brudne, zresztą nieważne. Coś tam widać
Z domu wyjeżdżałem dwa razy. Raz przed obiadem i potem po obiedzie. Dwa razy ponad pół godziny czekałem w domu na sygnał do startu. Same wyjazdy były ciekawe bo w dzień jeździłem po Przymorzu i głównie po Kołobrzeskiej w tą na na zad. Dobrze bo blisko domu a miałem do załatwienia także trochę spraw domowych. Dziwnie i nieprzyjemne było to, że wchodząc energicznie na 4 piętro w starym bloku dostałem zadyszki. To przez oddychanie w kominie. Pierwszą turę jeżdżenia zakończyłem sumą 51 zł na liczniku w 1,5h.
Bloki na Olsztyńskiej. Ja jestem w tym bardziej ogrodzonym. Na dole widać pomarańczowego kuriera na skuterze. Dostawę załatwił szybciej bo miał jeden domofon mniej
Druga tura jeżdżenia to niemal 1,5h, ale końcówka była bardzo wymagająca. Restauracja była na wysokości 25 metrów a klient na 100 metrach. Na pokonanie 5 km miałem ok. 25 minut. Spieszyłem się bo chciałem zaraz po tym wrócić do domu w pół godziny. Udało się.
Widok ze starego bloku na Olsztyńskiej w kierunku Kołobrzeskiej. Zadyszkę tu złapałem. Fajne są te osiedlowe centra handlu. Widać w tle mały deptak a tam klika sklepów
Ciekawe było to, że na wysokości 45 metrów pojawił się śnieg na jezdni. Droga rowerowa była odśnieżona, ale było trzeba uważać na zamarzniętych kałużach, zaciekach. Zwłaszcza na stromym podjeździe. Nie było mowy o pedałowaniu.
Miało być zdjęcie podświetlanego na różne kolory wiaduktu PKM, ale nie wyszło
Druga sprawa to oświetlenie. Pięknie mi działa i z tyłu i z przodu. Dziwią mnie nieoświetleni kurierzy. Zwłaszcza jak jeżdżą też w nocy. Widać po nich, że jeżdżą wtedy po chodnikach. Tak się dziwiłem jak jechałem za takim kolegą. Po godzinie posłuszeństwa odmówiła mi tylne czerwone światło. Kabelek się złamał no i na szybko musiałem sobie poradzić żółtą migającą opaską oraz wyborem tras wydzielonych.
Ulica Potokowa i zaraz już Rakoczego. Za łukiem zaczyna się stromy podjazd. Jak widać śnieg już jest
Trzecia sprawa to, że po raz pierwszy wypadł mi z uchwytu GUB telefon. Przeżył jakby to było zupełnie nic.
Drugą turę jeżdżenia zakończyłem z wynikiem 93 zł na liczniku.
Przyjmuję wyzwanie @bucipuci by w 5 dni zrobić 66400 kroków. Liczą się także rowerowe. Jeśli to możliwe to proszę sędziego by liczyły się też dzisiejsza niedziele, poniedziałek, wtorek, środa i czwartek. Jeśli nie to mogę zacząć jutro i skończyć w piątek.
Dzisiaj zrobiłem 12093 kroków = 18% także zanosi się, że się nie uda. Lubię jednak miłe niespodzianki więc zobaczymy. Będę musiał więcej spacerować z rowerem.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io