Sopockie zakamarki
Rowerem między muralami a sombrero
Dzień w miarę przyjemnej pracy. Na rowerze jako kurier. Ludzi nakarmić, spragnionym przywieźć 3 piwa. Taka praca.
Krajoznawczo wyszło nienajgorzej. Po dwóch latach kręcenia się po mieście ciężko znaleźć coś nowego.
Udało mi się sfotografować dwie rzeźby znad wyjść kamienic przy ulicy Kościuszki. To przedwojenna ulica którą wytyczono wokół Wrzeszcza. Wówczas za nią były łąki oraz trawiaste lotnisko.
To był taki nasz gdański, a w zasadzie wrzeszczański ring, obwodnica. Do dzisiaj ma ten łukowaty kształt. Najciekawsze, że budynki na Kościuszki też trzymają tę linię zabudowy.
Byłem też na wspomnianej Zaspie. Do 1974 roku było to główne lotnisko Gdańska. Potem wybudowano heksagonalne osiedle. Dużo tu zieleni, którą na prawdę warto się zachwycać. Prócz tego mamy tam 60 murali artystów z całego świata.
Dzisiaj sfotografowałem trzy w tym mój ulubiony. Stworzył go duet hiszpańskich artystów.
Początkowo mi się on nie podobał. Szary, ponury, zasłonięty przez drzewa.
Aż do czasu jak zobaczyłem go którejś zimy. Wtedy dotarło do mnie, że on jest uzupełnieniem, dopowiedzeniem drzew przed blokiem i przyrody osiedla.
Godzinę wcześniej jechałem tam samą ulicą Pilotów i wtedy światło ciekawie oświetlało mural greckiego artysty. Bardzo chaotyczny jest ten mural. Do mnie nie przemawia, no ale jeszcze parę przejażdżek w pobliżu i może zmienię zdanie.
Po lewej natomiast mural brazylijskiego artysty "Prozaka" i jego kolorowy tygiel. To jeden ze starszych murali z osiedla.
Zainteresował mnie dziś także widok we Wrzeszczu z okolic Batorego i Topolowej.
Ciekawa okolica. Klimat tych okolic fajnie opisuje piosenka "Jaśkowa". Jak ja znajdę to wkleję link.
A prace zacząłem tak. Kurs na Przymorze i tam pół godziny ciszy. Zanosiło się na posuchę, ale jednak po godzinie ludzie z okolic gdzie byłem zgłodnieli. Pojechałem na Zaspę, tam wpadły mi dwa podwójne zlecenia. Dzięki temu tempo zarabiania szybko zmieniło się z 15 na 30 zł/h.
Potem trafiłem do Wrzeszcza i tam się tak snułem po klientach i knajpach. Jak już wracałem w stronę domu to jednak skusiłem się wrócić (krótkie zlecenie). Kolejne zlecenie po Wrzeszczu też mnie skusiło. Na koniec jechałem z pizzą do kolegi kuriera. Poznałem po adresie. Pasowało mi bo w końcu zbliżyłem się do domu.
W ten sposób wyszło 125 zł za niecałe 5 godzin jazdy. Oby tak było dalej.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io