Rowerowy dobierany
Żarcie rozdaję!
Z tym rozdawaniem żarcia to było podczas pierwszego zlecenia. Było ono dość pechowe. Można by się załamać, ale na szczęście dzisiaj miałem w sobie - powiedzmy - sporo optymizmu.
To był absurdalnie długi kurs (Oliwa-Wrzeszcz-Gdańsk) i to jeszcze na rowerze. No, ale chciałem znaleźć się od razu w centrum miasta, a nie na raty lub w ogóle.
W restauracji okazało się, że coś się pomieszało z godzinami i była ona jeszcze zamknięta. Właściciel wpuścił mnie, ale musiałem czekać (strata czasu przy pracy na akord) jakieś 20 minut.
Gdy dojechałem na Długi Targ do hotelu to klient nie czekał w recepcji. Telefonu nie odbierał. Telefonu od naszego supportu też nie odbierał. Odebrał telefon z recepcji hotelu, ale zakomunikował, że anulował to zamówienie.
Komunikuję się z naszym supportem. Nikt się z nimi nie komunikował. Nie możliwe! Zostaw jedzenie w recepcji niech mu przekażą. Elegancki hotel - recepcja odmawia.
Efekt: po godzinie i 10 minutach z tym zadaniem dostaję komunikat, że w zwiazku z brakiem komunikacji z klientem jedzenie jest dla mnie.
Dwa duże kebaby i frytki.
Było dopiero południe, a śniadanie zjadłem obfite. Zupełnie nie miałem ochoty na tak szybką przerwę obiadową.
Zaproponowałem kebaba recepcji. Odmówili. W sumie się nie dziwię. Garnitury, krawaty, kabab - to słabe połączenie.
Wyjechałem i od razu uderzyłem do budowlańców kładących nową nawierzchnię na Długim Targu.
Chcecie kebaba?
Podejrzliwe spojrzenia. Nie.
Za darmo podkreśliłem, klient nie chciał.
Dalej nie.
Znalazł się jednak jeden chętny: pewnie!
Podziękował bo nie spodziewał się dwóch. Ja wziąłem frytki.
To najciekawsze co dzisiaj się działo.
Tu mieszkał (być może) najsłynniejszy gdańszczanin w historii - Jan Heweliusz. Tu miał kamienice z połączonymi dachami. Tam miał obserwatorium astronomiczne. Kamienice w miarę przetrwały wojnę, ale pochłonęły je plany przebudowy Starego Miasta na osiedle mieszkaniowe w duchu socrealizmu. Także tu mieszkał Heweliusz, ale nie w tych murach
Pominę dzisiaj wrażenia turystyczne z jazdy. Mam nadzieję, że zdjęcia użyję przy innej okazji.
Po takim starcie zanosiło się na wycieczkę rowerową po Gdańsku bez szans na korpo-bonus (20 zleceń = 50 zł dodatkowe, 13 zł za zlecenie).
Ten wykres najlepiej pokazuje emocje zarabiania w Wolcie. Ta jasnoniebieska linia pokazuje niezwykłe zagęszczenie zleceń. W ten sposób nadrobiłem początkową porażkę
A tu niespodzianka. Od razu wpadło zlecenie potrójne. Po nim podwójne. Kolejne były pojedyncze, ale wszystko w obrębie ścisłego Śródmieścia.
Gdy byłem na Dolnym Mieście (część Śródmieścia) to kolejne zlecenie też było stamtąd. Idealnie.
Dwa zlecenia odebrali klienci otwierając okna na parterze. Jechałem też do jednego klienta z dwoma zleceniami. Dobrze to wyszło bo to tak powinno wyglądać.
Koło 15 się trochę uspokoiło, ale miałem już zrobione 14 zleceń. Prosta kalkulacja - jeździmy dzisiaj do skutku!
Kolejne zlecenia były pojedyncze. Osiemnaste skusiło mnie poza Śródmieście. Do akademików medyków z Dębowej (dzielnica Aniołki). Student zażyczył sobie by jedzenie mu do idąc na górę a nie zostawiać w recepcji. Nie udało się. Teraz jest zakaz odwiedzin. Pisząc natomiast złośliwie to z racji na jego tusze dobrze, że zszedł chociaż po schodach.
Trasa dzisiejszego jeżdżenia. Na niebiesko nowe odcinki (liczę je od września).
Kurs na Aniołki miał mnie skierować na północ w stronę domu. Ignorowałem kilka propozycji powrotu do Śródmieścia, ale dość szybko wpadło fajne zlecenie po Wrzeszczu. Ładne wnętrze było:
Dwudzieste, upragnione zlecenie po Wrzeszczu, ale na jego obrzeża. Wolałem nie ryzykować i mieć wróbla w garści. Stamtąd wracałem do domu przez Zaspę gdzie wziąłem jeszcze jedno zlecenie na Przymorze. To już blisko domu.
I tak udało się zarobić 329 złotych brutto. "Znalazłem" jeszcze dwie piątki ;) Nie było za to e-napiwków. Dane są w tabelach, jak kogoś to interesuje.
Fajnie, że w końcu się udało dotrwać do 20 zleceń. Zajęło mi to równe 7 godzin. Jeździło mi się bardzo dobrze. Potrzebowałem takiego wysiłku.
Księżyc był ładny, wyraźny, duży i w pełni. U was też. Popatrzcie jak się da. Na zdjęciu tego nie widać
Zaliczone też prawie 2 km nowych tras w wandrer.earth. Wciąż daleka droga do progów w dzielnicach bo w większości dzielnic, które miałem mam przejechane jakieś 55% ulic. Do 75 daleko.
Poprzeczka 17000 kroków zaliczona z łatwością. Jutro nie będę pod ścianą.
Ostatni raz bonus za 20 zleceń zdobyłem równo miesiąc temu. Ostatni tydzień miałem na niego nadzieję, ale nie wyszło (forma). Tydzień wcześniej znowu ruch był za mały.
Także fajnie.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io