Czary, zaklęcia i miejsca mocy w pracy

Trochę w pracy kuriera jest czarnoksięstwa. Place for not-polish speaker = translation

Są miejsca "czarodziejskie" gdzie wpadają nam zlecenia. Są szczęśliwe rejony gdzie lepiej się zarabia. Są też uliczki, które dodają mocy. Na początku pracy próbowałem to ogarnąć, wyliczyć, ale po dwóch czy trzech miesiącach okazało się, że to nie ma sensu. Wszystko u nas zmienia się tak szybko (np. promocje dla klientów, liczba kurierów), że nie ma co upierać się na jakieś schematy.

Na początek fotorelacja. Krótko bo na zewnątrz głównie odcienie szarości a do robienia zdjęć w odcieniach szarości trzeba mieć niebyle talent.

Nowa nazwa ulicy. Pierwszy raz ją zobaczyłem no to sfotografowałem. Dołącza do grona "chłopskich" ulic (Żwirki i Wigury, Braci Lewoniewskich).


Widok z 10 piętra bloku na ulicy Karpackiej w Oliwie. Na prawo cmentarz, na lewo w tle Żabianka (bloki typ szafa) i dalej morze)


Ulica Obrońców Wybrzeża z "tym" blokiem. Podoba mi się ten odnowiony budynek za jezdnią. Prosta forma, nie udaje dworu, pałacu, baroku. Schludny, logiczny, przejrzysty. Bywam tam po burgery

To był dzień z Planem B, czyli nie walczyłem o bonus tylko o względny zarobek. Nawet przyjemnie mi się jeździło. Odpuścić nie jest tak łatwo, zwłaszcza jak "gra" praca/życie) jest tak atrakcyjna.

Zacząłem pracę później niż zwykle bo słuchałem porannego spotkania online z ~szefem firmy kurierskiej. W sumie niewiele się dowiedziałem. Trochę żałuję bo w tym czasie mogłem zarobić jakieś 20 zł. Potem jeździłem w trybie domowo-herbacianym.

Ostatnio jest więcej nowych kurierów. Przez to nie dostaję już praktycznie w ogóle propozycji by jeździć do dalekich restauracji. Jak nas brakowało to potrafili nas wysłać i 8 km. To dobrze (dla naszych sił) i źle (dla wynagrodzenia). Dostosowałem się do tego i gdy nie ma zleceń to po prostu wracam do domu. Stąd tryb domowy. Tu czeka herbata, coś na ząb. Tak dzisiaj wracałem dwa razy na krótki (ok 15 minut) odpoczynek.

Trzy lub cztery razy w terenie robiłem sobie pikniki. Stąd tryb herbaciany. W tej pogodzie średnia to przyjemność, ale dwukrotnie piknik zadziałał. To znaczy, że dostałem wówczas zlecenie z okolicznej restauracji.

Taki to był ten dzień. Pamiętam, że kiedyś strasznie mi się to nie podobało. Takie jeżdżenie i wracanie z myślą, ze to już może być koniec na dziś. Teraz idzie przeżyć, ale trzeba odpuścić. Minimalna krajowa na dzień zarobiona? Tak. No i tyle.

Pobawiłem się i policzyłem powierzchnię po jakiej jeździłem w ostatnich 4 dniach. Kojarzę, że ostatnie 3 dni jeżdżę w zasadzie po sąsiedztwie a 4 dni temu zajechałem aż do Gdańska. Nie wiem czy z tego coś wynika. Jeszcze pokombinuję w tabelkach.

scrnli_10-02-2022_22-07-56.png

Wyszło mi, że mam fajny wskaźnik gęstości zleceń (PLN/km2). 3 dni temu było świetnie, 4 dni temu słabo.

scrnli_10-02-2022_22-06-08.png


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


10/02/2022
10025
Cycling, Daily Activity