Sopockie zakamarki
Slalom się zapowiada
Ten miesiąc to będzie slalom i jeszcze nie mogę tego przełknąć. Dużo dziwnych tyczek po drodze.
Dzisiaj też tak było. Dzień zaczął się od rozładowanego akumulatora w aucie. Rowery jednak są bardziej niezawodne :) jakby co można je toczyć a sakwa na bagażniku daje odpocząć plecom. Tak właśnie wyglądał spacer po nowy akumulator.
Potem jeździłem jako kurier rowerowy, ale w głowie miałem "tyczki". Chodzi o sprawy miejskie. Chciałem posłuchać komisji zagospodarowania przestrzennego. Ciekawe nie? Wziąłem słuchawki, ale nie potrafię jeździć i jednocześnie aktywnie słuchać dyskusji.
Dlatego chciałem szybko zarobić ile się da i wrócić do domu. W sumie się udało, choć dwa lub trzy razy wracałem do chaty z braku zamówień. Dom jest ostatnio moją bazą wypadową. Wyskakuję z niego jak spadochroniarz.
Miła była rozmowa ze staruszkiem na ławeczce. Gdy odłożyłem telefon to powiedziałem, że czekam na pieniądze z nieba. Gadka-szmatka, ale po minucie odezwał się sygnał zlecenia.
"O pieniądze z nieba spadają! Dowiozę jedzenie i będzie pieniądz!"
W sumie zrobiłem 8 dostaw ledwo przekraczając 100 złotych brutto w nieco ponad 3 godziny aktywności. Część tego czasu spędziłem w domu. No i przejechałem jedynie 16 km.
Slalom mam jeszcze z przyczyn przewodnickich. Na starcie sezonu przewodnickiego będę kończył kurs dotyczący gdańskich muzeów. Zapisałem się spontanicznie, a teraz okazało się, że trwać on będzie aż 10 dni. Te dziesięć dni będę miał przez to wyłączony z zarabiania. I nie wiem czy to dobre, czy to złe. Taki slalom i niewiadomo co jest za tyczką.
Ten trójkąt ulic to fabryka Bałtyk, która ma być zlikwidowana. Nieraz pachnie tu czekoladą. Wokół biurowce i mieszkania, także właściciel robi to co jest bardziej opłacalne
Horror kuriera, czyli 4 drzwi a numerku żadnego
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io