Sopockie zakamarki
Zza szyby i znad asfaltu
Wolt był trochę wariacką formą jeżdżenia w deszczu i zimnie między głodnymi klientami. Dalej taki jest, ale jak na razie odpada opcja jeżdżenia rowerem. A to na prawdę lubię i przyzwyczaiłem się do tego przyjemnego chłodu na twarzy.
Jeżdżąc autem nie mam tej frajdy, którą mają gwiazdy muzyki. Jadą autostradą przez pustynię, gra muzyka, wiatr rozwiewa włosy, szyberdach, okulary słoneczne, obok Ukochana.
Zamiast tego było skupienie, jazda po dziurawej Śląskiej na Przymorzu, skrzyżowania równorzędne wymagające skupienia i uważności, ciągłe myślenie o parkowaniu w następnych minutach i zaparkowaniu tak, by w kolejnym nieznanym nam zamówieniu nie być na jednokierunkowej.
Czas na fotorelację:
Falowiec na Piastowskiej i zieleń, dużo zieleni wokół
Oliwa, Miraua
Kładka na Zaspie, ale przyjrzałem się też dalszym widokom
Bo tam dalej w słońcu Bazylika Mariacka - odległa stąd o 6,2 km
Jedno z "najsłabszych" miejsc w Sopocie. Ulica Łokietka. Wygląda tak powszechnie, że aż żal. Płot, domy, w środku zieleń, wokół ulice serwisowe, koniec historii
Przystanek Miszewskiego na Grunwaldzkiej we Wrzeszczu. Z okna oczywiście
Nie było źle. Jeżdżąc autem zupełnie inaczej odczuwa się klimat. Nie ma tej walki a raczej jest, ale taka defensywna. Rowerem to przecina się przeciwności - autem tego nie czuję.
Korzystałem nieraz z małych rozmiarów auta, które (kurczeeee) planuję sprzedać. Trochę szkoda bo na prawdę wciśnie się ono wszędzie.
Z 13 zleceń 2 razy parkowałem na "jakciemogie". Raz patrząc zza okna restauracji, czy nie idzie niebieski, a raz licząc na łaskawość i karteczkę za szybą. Raz zaparkowałem płatnie i muszę ogarnąć czy da się to jakoś brać w koszty. Dzisiaj to było jedynie 0,30 groszy, ale bywa więcej. No i w 100% służbowo. 3 lub 43 razy korzystałem z quasi-darmowych parkingów sklepowych z parkomatami.
I jeszcze o przypuszczeniach i algorytmach:
Widocznie (?) ktoś tam na górze ustawił suwaczki w ten sposób, że teraz jedzenie rozwożą głównie samochodowcy i skuterowcy. Jak ich nie ma to może wówczas coś spadnie na nas rowerowych. Doszły też rowery elektryczne. Tym samym z moim rowerem pewnie spadłem w hierarchii do którejś tam ligi.
Irytowałem się tym ostatnie dni, przechodzę pomału do działania. Dzisiaj konkurencja (co do nich pewnie przejdę) nie dała żadnego sygnału - także jeździłem samochodem. Nagle pojawiły się zlecenia, było co robić. 200 złotych zarobku przekroczone bez większych problemów. Rowerem taki wynik to miałem ostatnio.... (chciałem napisać, że miesiąc temu, ale sprawdziłem)...tydzień temu. Także marudzę od tygodnia.
Teraz system ocen:
Start pracy oceniam na 4-/6 bo jednak kilkadziesiąt minut czekałem, no, ale to było w ciepłym domu. Zarobek 4/6 bo w końcu 207 złotych w niecałe 6h. Trochę nadrobiłem ostatnie dni. Poznawanie miasta: daję 3-/6 bo było trochę widoków z okna. Poniżej przykład. Samopoczucie 2+/6 bo po takim dniu bolą plecy i ogólnie brakuje mi dobrego ruchu.
Próbowałem jeszcze jeździć rowerem na odświeżenie i rozprostowanie kości. Przestawienie w systemie na rower zaskutkowało tym o czym pisałem powyżej - brakiem zleceń. Chyba ich rozgryzłem.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io