Za telefonem po Gdańsku

Jeśli wpisy tworzone przez zmęczonych autorów są nudne to już Wam współczuję :)


To był kolejny dzień z telefonem :) Tym razem dostarczałem go do sali, w której miał służyć jako rekwizyt. Leżał kilka lat nieużywany. Jak widać kiedyś na telefonie miałem dwa zdjęcia. W zasadzie nalepki. Dosłownie



Był to też dzień jeżdżenia autem po terenach w których dobrze jeździ się rowerem.



Zachodziłem do wcześniej nie odwiedzanych adresów. Tu na przykład swoją siedzibę ma ekopatrol Straży Miejskiej. Widoki z okna - na Wrzeszcz.


Wrzeszcz z Galerii Metropolia. Tu najłatwiej łatwiej się chodzi i jeździ rowerem


Myśliwska, czyli antyulica co widać na zdjęciach. Poprzeczna ulicy, a przy niej poprzeczne osiedla ze szlabanami. Idąc bylejaką ulicą nigdzie nie można wejść



Najlepsze zdjęcia wyszły w najlepszej urbanistyce - Garnizon we Wrzeszczu


Osiedle mieszkaniowe w Brzeźnie. Byłem tu drugi lub trzeci raz

Kolejny dzień niechętnie przesiadłem się do auta a pod wieczór miałem możliwość symbolicznego zarabiania na rowerze. To byłby dla mnie deser na koniec dnia. Dzisiaj na ten deser nie miałem jednak siły.

Nie za bardzo jest co opisywać i nie widzę w takiej pracy nic nadzwyczajnego. Ot rozwożenie jedzenia po całym mieście.

Jeśli chodzi o poznawanie miasta (oceniam ten dzień w tym względzie dostatecznie) to byłem na ulicy, którą wczoraj uznałem za urbanistyczną porażkę Gdańska. Dzisiaj na jeszcze bardziej dosadnym osiedlu :)

Więcej wrażeń poza Myśliwską raczej nie mam. Byłem na przykład na blokowisku w Brzeźnie (Łozy, Dunikowskiego), ale było tak ciemno i szaro, że trzeba by narzekać a nie przesadzajmy.

scrnli_13-01-2023_22-11-06.png

Właśnie analizowałem mapę, na której monopolista cyfrowy zaznaczył mi gdzie dzisiaj byłem. Nie widać w tym zbyt wiele logiki. Na początku jeździłem po moich okolicach i były to kursy, które dałoby się zrobić rowerem. Sporo czekania między nimi. Piąte zlecenie wywiodło mnie do Wrzeszcza, szóste było bezczelnie krótkie - na tyle, że zrobiłem je na piechotę. Parkowanie w galerii handlowej plus manewrowanie po jednokierunkowych uliczkach i szukanie miejsca do parkowania w miejscu gdzie można stanąć za darmo (czyt. nie ma gdzie) było bez sensu. Piechotą zrobiłem to szybciej.

Siódme zlecenie zawiozło mnie na Morenę i ucieszyłem się z tego bo był to długi , samochodowy kurs tuż przed kulminacją korków. Spóźniłem się może 10 minut, godzinę później bardziej stałbym niż jechał. Tam na Morenie trafiły mi się jeszcze trzy kursy i tam chyba dzisiaj było najowocniej. Odczuwałem już jednak zmęczenie i ciągnęło mnie na rowerowy deser po przyjechaniu do domu. Dlatego kierowałem się ku Oliwie a w drodze wpadły mi jeszcze trzy zlecenia.

Rozpadało się wówczas srogo. Jeździło się ciężko, ciągłe zwalnianie przed ledwo widocznymi przejściami dla pieszych. Zupełnie niewidoczne linie na jezdni. Do tego dwa razy podwoziem o coś zahaczyłem nie widząc przeszkód na drodze.

Wpadł mi wtedy pomysł, że dzisiaj jednak będę jeździł tylko samochodem bo jest szansa na bonus. Bonus (+30 zł) jest za zrobienie 14 dostaw a mi już nie dużo brakowało. Zrobiłem te 14 dostaw, ale jadąc z ostatnim zleceniem przypomniałem sobie, że ten bonus jest za 14 dostaw zrobionych po godzinie 12. Także obszedłem się smakiem a kursu do Brzeźna żałowałem.

image.png

Zarobki oceniam na dostateczne plus (246 zł za ponad 8h) bo zarobiłem najwięcej w tym roku, ale szło ciężko. Brakowało dostaw łączonych.

Samopoczucie - dostateczne minus bo jeździło się zwyczajnie. Gaz, hamulec, światła, parkowanie, drzwi, gaz, hamulec, drzwi, torba.

No i na koniec ocenię logicznie start pracy, który był OK. Czekałem na pierwsze zlecenie może 10 minut. Taki los samochodowych, że oni jeszcze mają zlecenia.

This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


13/01/2023
19400
Daily Activity, Walking