Trzy dni z Gdańskiem
Dwie grupy na Westerplatte
Powróciłem do żywych, czyli po kulminacji przeziębienia wróciłem do oprowadzania. Tym razem było to cykliczne Westerplatte. Mogło być 30 turystów, a mógł też nie przyjść nikt. Jak na razie mam średnią 7-8 osób na grupkę. To już całkiem sporo. Przy takiej liczbie nie potrzebne jest nagłośnienie, ale trzeba jednak mówić głośniej niż zwykle.
Dzień okazał się całkiem owocny. Na początku była grupka 8-osobowa. Pytania zadawał wyłącznie 7-latek. To jest właśnie niezwykłe u dzieci.
- Tu tu była "baza"?
- A gdzie Niemcy mieli bazę?
- A jak kiedyś wyglądał Toruń?
To ostatnie pytanie na Westerplatte było najbardziej zaskakujące.
Druga grupa była bardzo wesoła i liczna. Podziwiam czterolatkę, która tanecznym krokiem i z uśmiechem wracała po zwiedzaniu na statek. Zazwyczaj jednak dzieci trzeba holować i nosić. Przydało się też nagłośnienie. Dziwnie sobie o nim zażartowałem, że porządne - niemieckie (chińskie). W ogóle było sporo takich dwuznaczności, ironii i trochę sarkazmu - dało się to wyczuć u grupy.
Jeśli chodzi o moje przeziębienie to jest OK. Już da się pracować. Tylko czuję, że mój brzmi jakbym nad głową miał wielką tubę-peryskop.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io