
Kurierzy lubią zimę najbardziej na świecie, dorośli im mówią "Nie wierzę!"
Powróciłem do żywych, czyli po kulminacji przeziębienia wróciłem do oprowadzania. Tym razem było to cykliczne Westerplatte. Mogło być 30 turystów, a mógł też nie przyjść nikt. Jak na razie mam średnią 7-8 osób na grupkę. To już całkiem sporo. Przy takiej liczbie nie potrzebne jest nagłośnienie, ale trzeba jednak mówić głośniej niż zwykle.
Dzień okazał się całkiem owocny. Na początku była grupka 8-osobowa. Pytania zadawał wyłącznie 7-latek. To jest właśnie niezwykłe u dzieci.
To ostatnie pytanie na Westerplatte było najbardziej zaskakujące.
Druga grupa była bardzo wesoła i liczna. Podziwiam czterolatkę, która tanecznym krokiem i z uśmiechem wracała po zwiedzaniu na statek. Zazwyczaj jednak dzieci trzeba holować i nosić. Przydało się też nagłośnienie. Dziwnie sobie o nim zażartowałem, że porządne - niemieckie (chińskie). W ogóle było sporo takich dwuznaczności, ironii i trochę sarkazmu - dało się to wyczuć u grupy.
Jeśli chodzi o moje przeziębienie to jest OK. Już da się pracować. Tylko czuję, że mój brzmi jakbym nad głową miał wielką tubę-peryskop.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io