Sopockie zakamarki
Dwie dostawy w peletonie Wielkiego Przejazdu Rowerowego
Kto mnie tam goni? O co chodzi? Co się dzieje?
Co roku w Gdańsku mamy Wielki Przejazd Rowerowy. To taki radosny przejazd przez Trójmiasto kilku peletonów. Opisywałem to rok temu tu. Wtedy nawet na taki przejazd i piknik zabrałem małżonkę.
Dzisiaj plany miałem bardziej skomplikowane. Zdobyć los na loterię piknikową przed startem peletonu (np. przy okazji jakiejś dostawy rowerowej), wrócić do domu a potem na koniec teleportować się na piknik. Wyszło zupełnie na odwrót bo już pierwszy etap mojego planu nawalił.
Pierwsza dostawa mnie ucieszyła bo prowadziła na ulicę Słowackiego w te okolice:
Dawna restauracja Srebrny Dwór dość poważnie ostatnio płonęła. Opuszczona kilka lat temu i przeznaczona do rozbiórki. W pobliżu mamy dawne Brętowo z kościołem oraz dawny majątek Srebrzysko. Dzisiaj te tereny wchłonięte zostały przez Wrzeszcz
Wyłączyłem się wtedy z dowożenia i pojechałem na miejsce zbiórki rowerzystów. Tam zaskoczenie! Nie dostałem losu w dwóch miejscach zbiórki we Wrzeszczu. Wtedy jakoś odechciało mi się czekania na to wszystko i po powrocie w północne strefy miasta kontynuowałem dostawy.
Robiąc drugą dostawę już wiedziałem, że zaraz pojawi się tłum rowerzystów. Przy trzeciej dostawie mogłem do niego nawet dołączyć. Moja trasa dostawy jak najbardziej pokrywała się z trasą peletonu.
Tu na chwilę odbiłem od tłumu by dostarczyć jedzenie. Jedzenie dostarczyłem, a kolejne zlecenie było także w pobliżu tego wydarzenia. Jadąc do kolejnej restauracji po raz drugi dołączyłem do peletonu. Już to świadczy o tym, że ciągnął się on kilka kilometrów.
Na piknik już nie miałem zapału. Wróciłem do domu. Zwłaszcza, że przede mną pracowity tydzień.
Moja trasa dzisiaj:
W pracy spędziłem niecałe 1,5 godziny. Zarobek niezły. Jest w tabeli przy 9 czerwca: