Trzy dni z Gdańskiem
Letnie jeżdżenie - ciepłe jedzenie
Lubię mieć siłę po pracy na taką zabawę jaką jest jeżdżenie na rowerze jako kurier. W piątek miałem takie siły, w sobotę już mniej.
W piątek zrobiłem 3 zlecenia wieczorem. Wyszło niezbyt opłacalnie, ale sama przejażdżka była "zdrowa". W sobotę jeździłem bardzo fragmentarycznie. Jeśli zsumować moje wszystkie wyjazdy, zarobki i czas to było to równie słabe jak dzień wcześniej.
Irytujące było czekanie na wydanie posiłku. Podam przykład: przyjmuję zlecenie za 6 zł (!). To bardzo mało, ale zlecenie było naprawdę krótkie i wygodne jak na rower. Do zrobienia w niecałe 10 minut a główna część tego czasu to naciskanie guzików w domofonie. Wszystko zepsuło oczekiwanie na wydanie posiłku. 13 minut czekania to więcej niż czas wykonania całego zlecenia.
Cieszy jeden widok z Oliwy, którego nie znałem. Nie jest łatwo pojechać w jakieś nowe miejsce i nowe okno, z którego mógłbym zrobić zdjęcie. Dzisiaj się udało.
Resztę opowiedzą zdjęcia i myślę, że się na to nie obrazicie:
Z piątku:
Skwer Bezruczki z "moimi obniżonymi" krawężnikami
Chełmońskiego na VII Dworze
Polanki na wysokości domu najbardziej znanego jej mieszkańca
Z soboty:
Widok z góry z bloku na dom przy ulicy Grottgera
Staw przy dawnym młynie nr 5 na Potoku Oliwskim. Dwa razy dzisiaj czekałem tu na zlecenia i o dziwo raz się udało (Uber). Tak ogólnie to mimo bliskości McD. to miejsce jest słabe do czekania na dostawy
Smaczki wnętrz oliwskich kamienic
Wita Stwosza z zupełnie mi nie znanej wcześniej perspektywy
Trasy z ostatnich dwóch dni
Jeszcze 2-3 tygodnie temu czułem, że jest dobrze. Jeżdżę strasznie dorywczo, ale dało się zarobić. Ostatnio jednak jest całkiem fatalnie co pokazują liczby powyżej