Sopockie zakamarki
Rzeźby, VIP-y i brzydkie budynki
Tym razem jeżdżąc po Gdańsku (północna część) i Sopocie miałem okazje zobaczyć rzeźby Andrzeja Kowalczyka (And Kov) w ciemnościach. Będą w tym miejscu (ul. Kupały) jedynie do grudnia. Wcześniej widziałem je także przy okazji rowerowego rozwożenia jedzenia odnośnik.
Rzeczywiście odbicia w tych stalowych pomnikach sprawiają, że chce się podejść bliżej.
Byłem tego dnia także z dostawą u VIP-ów, ale oczywiście nie mogę napisać u kogo konkretnie. Musi starczyć niedokładna mapka z trasą. Prócz tego widziałem, że zmieniły się widoki z falowca na Jagiellońskiej. Zresztą ten blok widoczny jest z daleka bo stoi w miejscu gdzie było dość nisko.
Widoki z Olsztyńskiej pozostały podobne:
Pierwszy raz byłem bezpośrednio w budynkach Hali Tenisa Stołowego. Jest tam kamień pamiątkowy upamiętniający Andrzeja Grubbę:
Byłem też w restauracji o której słyszałem na rogu Czarnego Dworu i Kołobrzeskiej:
Podobała mi się ponownie klatka schodowa niższych bloków na Żabiance:
Gdy byłem w Sopocie to miałem dostawę w te okolice i klient napisał, że dostawa jest do brzydkiego budynku. Był po prostu nieotynkowany.
Dwa razy jechałem w okolice akademików Uniwersytetu Gdańskiego.
Okolice ulic Kubusia Puchatka. Ślepy zaułek bez połączenia z Macierzy Szkolnej
Jeśli chodzi o zarobek i wrażenia z wysiłku fizycznego to było to zróżnicowane. Zarobek wyszedł niezły z racji na spore napiwki w aplikacji Wolt (17 zł). Udało się zrobić 7 premiowanych dostaw z Ubera, ale na ostatnie musiałem czekać około 20 minut.
Pierwsza trasa z domu była podobna do wczorajszej. Wolt dał za nią 14 zł a Uber 12. Dlatego nastawiłem się na improwizowanie. Kursy Ubera opłaca się brać krótkie bo dzięki nim szybciej zrobimy siódme premiowane zlecenie. To mi dzisiaj wyszło. W połowie czasu pojechałem z dalekim kursem do Sopotu. Było tam trochę bałaganu. Support Wolta to już nie to co kiedyś. Odpisano mi dopiero po 10 minutach (klientka źle zaznaczyła adres). Czekając na odpowiedź już robiłem kurs dla konkurencji, która dała mi długi kurs powrotny do Gdańska. Co więcej był to kurs podwójny. Także zostało mi po tym zrobić 2 zlecenia gdzieś na Przymorzu i wracać.
Te dalekie kursy są najbardziej męczące. Pod koniec odpocząłem robiąc krótkie dostawy i czekając na te ostatnie premiowane zlecenie.
Tego dnia jeździłem jakieś 90 minut krócej niż wczoraj. Wyszło też 15 km mniej (65/50 km) - dobrze bo to by była przesada. Zarobiłem 50 zł mniej, a stawka dzięki napiwkom wyszła nawet lepiej.
Około 1000 zł w tydzień. Przyda się
Na początku Zaspa, potem Przymorze Wielkie, kurs do Sopotu. Ciekawe, że jechałem tam i wracałem tą samą drogą. Po powrocie do Gdańska jeździłem po Oliwie. Na koniec po Żabiance i północnej Oliwie