Sopockie zakamarki
Upalnie między granitem Długiego Targu a kamienicami
Oprowadzałem dzisiaj dwie grupy dzieci. Te dwie grupy były jednak z tej samej kolonii. Tempo zwiedzania było dość szalone. Miałem godzinę na pokazanie młodym turystom tego co w Gdańsku najciekawsze z naciskiem na Długą, Długi Targ, Mariacką i nabrzeże Motławy. Następnie powrót na miejsce startu i to samo.
Już na początku spacerując nad Motławą i mówiąc o tym czym są Bramy Wodne, jak wygląda układ miasta i co jest po drugiej stronie rzeki poczułem, że jeśli zrobię tak jeszcze kilka razy to będzie to katowanie dzieci. Upał w tym miejscu był taki, że trzeba było zmienić plan i iść tam gdzie jest cień i fontanny.
Dzisiaj mieliśmy (jak na razie) najcieplejszy dzień 2024 roku. Gdy stanęliśmy przy termometrze Fahrenheita to było tam ponad 92 stopnie! Według legend związanych z żoną Fahrenheita (której on najprawdopodobniej w ogóle nie miał!) oznacza to temperaturę... rozgorączkowanej kobiety. Termometr ten stał w cieniu. Takich dni u nas za wiele nie ma. Może kilkanaście w roku.
Grupa była z wielu miast całej Polski. Podczas wspólnych, krótkich rozmów usłyszałem np. o pałacu w Będzinie, że jest ciekawszy od zamku. Także o pożarze w Siemianowicach Śląskich, Kielcach, Jarosławiu i pewnie jeszcze kilku miejscach. Z prywatnych historii zadziwiający był ochrypnięty komentarz 10-latka, że stracił głos bo kończył związek z kobietą i kłócił się z nią aż 3 razy 🙃
Czas zwiedzania był nieubłagany i już po godzinie musiałem kończyć i szybko teleportować się do reszty kolonii. Rowery miejskie robią różnicę w sprawnym poruszaniu się po mieście.
Czas na fotorelację:
Grupa przypłynęła w ten sposób. Najlepszy z możliwych
Tłum był dzisiaj nieziemski! Na Długiej było 3 przebierańców-zbieraczy pieniędzy i dwie amatorskie orkiestry
Na Mariackiej ciasno, ale jakieś tam kącik do opowiadania udało się znaleźć
W Gdańsku mieliśmy kiedyś nastraszą żywą palmę, teraz mamy takie coś. Fajnie pokazuje toaletę, która też jest ewenementem. Papier toaletowy jest tam na zewnątrz od kabin
Ulica Chlebnicka
Starałem się słuchać jak dzieci odbierały Gdańsk. Oczywiście różnie:
- piękny,
- wszystko jest ładne,
- kamienice są zwyczajne, takie jak wszędzie,
- było bardzo ciekawie.
Bardzo przyjazne było zachowanie opiekunów, którzy musieli mieć oczy dookoła głowy. Jeden z nich nieraz wznosił okrzyki: "Wooow!" itp., które pozytywnie nakręcały grupę.
Tyle wrażeń gdy już ochłonąłem. W głowie od tego upału miałem coś w rodzaju kołowrotka z Żurawia. Wracając rowerem zaliczałem wszystkie poidełka po drodze.
Dodałem kilka miast: Będzin, Siemianowice, Jarosław, Kielce. To mapa gdzie zaznaczam skąd przyjechali do nas turyści, których oprowadzałem