Sopockie zakamarki
W pierwszym śniegu deszczowym
Zdjęć malutko bo telefon siedział w kieszeni i czasami straszył jakimiś dźwiękami. Raz tak mnie "straszył", że musiałem aż pieszą przepraszać. I to mnie dzisiaj zasmuciło bo pieszych to ja szanuję i chcę szanować...
Po godzinie deszcz zamienił się w pierwszy tego sezonu śnieg. Zapowiedzią tego były białe samochody zjeżdżające ze 100 metrów wyżej położonych dzielnic.
Pierwsze zlecenie - dalekie. Zarobione 19 zł w 32 minuty. Trochę długo wyszło, ale jechałem z Oliwy do połowy najdłuższego falowca i potem z powrotem. W klientce widziałem litość bo kapało ze mnie i z mojego kasku porządnie.
Drugie zlecenie - ku brukom. Z granicy z Sopotem na ulicę Liczmańskiego w Oliwie. Odebrał młody chłopiec, że aż go pytałem o potwierdzenie numeru mieszkania. Zdał test na medal. Obawiam się sytuacji, że otworzyć czasem może ktoś przypadkowy i sprzątnąć komuś jedzenie sprzed nosa.
Trzecie zlecenie było do bloku z ~1976 roku z ulicy Karpackiej. Widać tu typowe podejście z tamtych lat. Winda była ułatwieniem, a nie wybawieniem. Na parter i tak trzeba było się dostać po schodach.
Ostatnie czwarte zlecenie zrobiłem znów po Oliwie. Bardzo mi ono pasowało bo lubię kończyć w tej okolicy.
Gdybym pojeździł jeszcze godzinę to pewnie bym zarobił jakieś 50/60 zł. Nie miałem już jednak ochoty się tak moczyć. Jutro też jest dzień.
Gdańsk, ulica Husa w Oliwie
Niedużo bo krótko. Tak jak pisałem, gdybym jeździł godzinę dłużej to by było ponad 100 zł bo wpadła by premia z Ubera za 7 zleceń
Niecałe 15 km
Na koniec coś dużego co udało mi się dzisiaj zrobić. To były miesiące spokojnego porządkowania treści. W kilku etapach, ale się udało. Mam już SPIS TREŚCI moich niemal wszystkich wpisów. Także z dzisiejszego jeżdżenia np. ulica Karpacka i 1976 roku w przyszłości trafią pod odpowiednią kategorię.