Sopockie zakamarki
Weekendowy turkus 🚲
Czeka mnie parę dni przerwy w oprowadzaniu. Z jednej strony bym chciał wsiąść na rower i jeździć cały dzień. Dostałbym pozytywną dawkę wysiłku i trochę zarobił.
Niestety znalazłem sobie wymówki i jeżdżę jedynie przy okazji innych aktywności. Pierwszy problem to rower w serwisie. Jazda na zastępczym rowerze to nie to samo. Może i jest turkusowy jak Zatoka Pucka 2 tygodnie temu (odnośnik), ale jednak na górki się nie nadaje. Drugi problem to niezachęcająca pogoda. Kolejny to oszczędzanie sił przed serią wycieczek.
W sobotę na ciężkiej turkusowej damce dostarczyłem dwa zlecenia. Jedno w Oliwie z widokiem z ostatniego piętra na morze i Oliwę. Drugie do bloku w okolicach szpitala. Oba zlecenia wiozłem z McDonaldsa a drugie było komicznie małe.
Rower wygląda tak jak na zdjęciu powyżej. Czuję się dość komicznie wśród innych kurierów (większość jeździ na elektrykach). Szczególnie ten koszyk jest czymś niezwykłym ;) Postanowiłem jednak go nie odczepiać. Przydał się na zakupach po pracy
Od lewej czerwone dachy Starej Oliwy, na środku coś wyrosło, po prawej Przymorze i dalej morze
Na tym zdjęciu lepiej widać morze
Niedziela
Poprzeczkę trzeba sobie podnosić z dnia na dzień. Trzeci dzień stagnacji to za dużo. Dlatego właśnie mimo niedzieli i wieczoru postanowiłem ruszyć 4 litery. Wyszło bardzo ciekawie.
Najciekawszą nowością na mieście był dla mnie ten mural. Jeździłem tędy bardzo często jadać na wycieczki do Jelitkowa a tu takie zaskoczenie. Na wakacjach nie śledziłem co tam na Przymorzu na Piastowskiej a tu się okazało, że WakeUpTime namalował mural autorstwa Medicine. Tytuł muralu to "Ruch i woda" - odnośnik. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne!
Ucieszyło mnie to także dlatego, że reszta zdjęć jest bardzo powszednia. Bloki, bloki i bloki. Plus niewyraźne dziki.
Żabianka - deptak i sklep groszek z archiwalnymi zdjęciami na ścianie zewnętrznej
Widok z Grunwaldzkiej róg Derdowskiego na fragment Grunwaldzkiej i dalej biurowce Format
Widząc kwiaty i hulajnogi pomyślałem o Chopinie (jego muzyka jest jak armaty wybuchające w kwiatach). Koło pomnika JPII i RR mijałem rodzinkę dzików. Mijałem też dawny blok gdziem mieszkał Lech Wałęsa z niewyraźnym pikselowanym muralem
Czarna linia to sobota. W jej przecięciu - McDonalds. Jeden kurs był na lewo a drugi - dalej - na prawo. Ot cała historia soboty. Niedzielna trasa na czerwono to na początku okolice Grunwaldzkiej, potem Żabianka, następnie Kołobrzeska. Potem kurs do Jelitkowa i potem powrót ze zleceniami przez Przymorze i Zaspę do Oliwy. 2+7 zleceń było z Wolta a 2 z Ubera. Z Ubera był też napiwek, warty więcej niż to zlecenie.
W końcu 100 złotych zarobione. Dość niespodziewanie, ale motywowało mnie także zrobienie 15000 kroków. Udało się i fajnie!