Wracając do domu naokoło

Układ zleceń był dość prosty:

Pierwsze zlecenie - z Oliwy do Garnizonu.
Drugie - krótkie, ale trzeba dojechać na Zaspę.
Trzecie - wygodne, ale trzeba było się cofnąć do Wrzeszcza.
Czwarte - było one połączone z trzecim i też było we Wrzeszczu.
Piąte - w stronę domu po Przymorzu

Na mapie wyglądało to tak:
image.png

Wyjechałem z domu "bez nadziei" na zlecenie. Wcześniej w domu jakiś kwadrans aplikacje milczały. Jak tylko wyszedłem i siadłem na rower to odezwał się jednak Wolt. I tak zaczęło się moje jeżdżenie. Uber milczał.

image.png
Wita Stwosza i skrzyżowanie z ulicą Bażyńskiego, która trochę jest taką granicą starej zabudowy i nowej z lat 60. i 70. XX wieku. Wielokrotnie robiłem zdjęcia z tych punktowców. Widać z nich głownie biurowiec Olivia Star

Jechałem koło domu w którym mieszkał Krzysztof Klenczon. To same zlecenie wiodło mnie przez okolicę Krzysztofa Kolbergera. Podczas jeżdżenia po Wrzeszczu byłem natomiast w okolicach domu Guntera Grassa. Można by więc moją trasę nazwać szlakiem sławnych gdańszczan, ale w przypadku rozwożenia jedzenia była by to przesada. Zwiedzanie i oprowadzanie to moje drugie zajęcie i na to przyjdzie czas. Tymczasem:

image.png

Z rzeczy prozaicznych to zapomniałem wody, także w okolicach Żaka skorzystałem z poidełka. Ależ one mi się przydają! Na Zaspie natomiast "podziwiałem z okna" blok, w którym zazwyczaj bywałem:
image.png
Podobał mi się ten widok bloków z ulicy Skarżyńskiego. W czasach Covidu pamiętam, że ten blok miał ogólnodostępny środek dezynfekujący przed domofonem zewnętrznym. Z tego bloku są całkiem niezłe widoki przez okno

No i tabela i wykresy, które pokazują dosłownie wszystko:
image.png
Moje minimalne zaangażowanie w tę pracę pokazuje, że zaczyna ona coraz odważniej nurkować poniżej godzinowej stawki minimalnej. Nadzieja w idącej zimie

A tu okno statystyk ze strony "zegarka". W ogóle tam nie zaglądałem, a tam takie rzeczy:
image.png
Raczej odpoczynek. Tak miało być bo jutro rodzinny dzień