Trzy do jednego i na grzybową

Witajcie w podsumowaniu wtorkowego jeżdżenia multiaplikacyjnego dostawcy rowerowego. Słowo wyjaśnienia dotyczące ortografii. Ostatnio używam słów takich jak uberować, uberki, ubery, wolty, woltowanie, wolcik. Piszę je czasem z małych liter bo dla mnie te słowa opisują nie nazwę firmy, ale czynności i zlecenia. No i dodam też, że Wolt ostatnio bardzo zmalał jeśli chodzi o warunki pracy, także te 30% mniej zarobków u mnie ma też odbicie w ortografii. Także przepraszam za chaos, ale udzielił mi się on bo pracujemy ostatnio w chaosie powiadomień z różnych aplikacji.

Zaspa i "polne" zakończenie ulicy Jana Pawła II na ulicy baloniarza Hynka.

Tym razem jeździłem jedynie 1,5 godziny. Start pracy był całkiem dobry, acz uberowy (7,87 zł). W uberze niepewne jest miejsce dostawy. To taki trochę wehikuł czasu bo w Wolcie też tak kiedyś było. Jechałem do Gospódki (północna Oliwa) a dostawa okazała się powrotnym kursem do Oliwy. Po dostawie zrobiłem zdjęcia do przyszłego projektu w budżecie obywatelskim (ale mi się nie chce znowu kopać z koniem!). Wpadłem też do domu po termos.

Na drugi kurs (wolcik za 14,14 zł) w domu nie czekałem długo. Kurs z okolic SKM-Przymorze do bloków na Zaspie. "Multiaplikacyjność" tym razem włączyłem wchodząc po schodach do klienta. Bardzo dobrze zrobiłem bo minutę po dostarczeniu miałem podwójny kurs uberowy (20,16 zł). Dość zaskakujący jeśli chodzi o kierunek bo ostatnio wydaje mi się, że takim gdańskim magnesem jest Wrzeszcz oraz Śródmieście gdy tam już wylądujemy. Z Zaspy jednak jechałem przez Grunwaldzką (pierwsza klientka) aż do Oliwy do Parku Oliwskiego.

Tam zakończyłem bo w domu czekała grzybowa. Trzy kursy ubera i jeden wolt. Tego dawno nie było, ale czas niemiarodajny. Zarobki jak na taki krótki czas dość dobre (31,44+14,4 zł w 1,5 h = 28 zł/h). Poznawanie miasta dostateczne bo Park Oliwski mógł był jakąś atrakcją. Samopoczucie co najmniej dostateczne.