Miało być mniej to było

Wczoraj na prawdę przesadziłem. Dzisiaj wielkiego zapału do jazdy nie miałem, ale zgodnie z tym co pisałem - jeździłem tyle by to było przyjemne.

Wszystko zobaczycie w filmiku powyżej. Na początku kurs do falowca (zdjęć falowców u mnie dostatek, jestem tu każdego tygodnia @cezary-io). Kolejny to powrót do Oliwy. Miałem na to 12 minut i wybrałem wariant północny. Lokalnymi drogami zdążyłem spokojnie. Rower to jednak szybka maszyna.

Falowiec przy ulicy Rzeczpospolitej

Galeria falowca

Drugie zlecenie do bardzo miłej i uśmiechniętej klientki. Mówię tak bo byłem tam już chyba 3 raz.

Chodnik między ulicami Śląską a Słowiańską. Znajdź rowerzystkę

Jechałem obok rzeźb rowerzystek. Dopiero teraz przeczytałem na tabliczce o co w nich chodzi. Fajny pomysł miała artystka. To dwie postaci dziewczyna i starsza pani, które napotykają się na drodze. W zasadzie to widzimy je jeszcze przed spotkaniem. Rzeźby robią wrażenie gdy jedzie się tam w nocy. Jest jak na filmach z amerykańskich egzaminów na prawo jazdy gdzie zza krzaków wyskakują dziwne manekiny.

Znajdź rzeźbę rowerzystki na tym zdjęciu. Ulica Śląska / Beniowskiego

Rowerzystka

W ogóle osiedle jest pełne takiej małej architektury. Szanuję.

Trzeci kurs mocno na północ. Żabianka. Gdy wolno wracałem (był też czas na piknik) to zawołała mnie znów Oliwa. Z jedzeniem z Oliwy jechałem znowu w pobliże sztucznych artystycznych rowerzystek.

Ostatnie zlecenie to była wycieczka na Strzyżę, czyli najbardziej dzisiaj na południe. Jak zwykle gdy człowiek chce kończyć to wysyłają go najdalej od domu.

Nie było tak źle. Jedyne dzisiejsze emocje to była niepewność czy z tym zleceniem zdążę przed pełną godziną. Miałem 5 minut zapasu, ale restauracja zaczęła się niebezpiecznie spóźniać. Na szczęście zdążyłem spokojnie.

Widok z 8 piętra na Srebrzysko (część dzielnicy Wrzeszcz Górny)