Rower czy auto?

Rowerowa wewnętrzna (kurierska) emigracja.

Czekam na temperatury dodatnie i wtedy znowu będę kręcił na rowerze. Przyjemne zmęczenie, ruch, aktywność, łapanie bonusów. No, ale to dopiero w piątek. Jak dobrze pójdzie.

Widok miałem w zasadzie jeden. Już go na pewno publikowałem. Dawno tam nie byłem bo to Morena (=dzielnica Piecki-Migowo), a tam rowery nie jeżdżą od wiosny. Ładny widok bo poza miastem widać też morze i statki (jak nie ma szarej pogody).

Póki co gram na przetrwanie rozwożąc jedzenie autem. Z góry jednak powiedziałem pas. Nie ma sensu się siłować na bonusy (20 zleceń = 60 zł dodatkowo) bo to by oznaczało, że długo bym robił to za czym nie przepadam. Jeżdżenie autem to zupełnie inna aktywność. Fizycznie jest trochę chodzenia po parkingach, ale głównie jest to skupienie za kierownicą. Dlatego unikam godzin z korkami na ulicach i nie biorę zleceń, które wiem, że będą mordęgą uliczną. Spokojnie do przodu. Zarobić dziennie ponad 120 zł brutto.

Potwierdzam wczorajsze spostrzeżenie, że lepiej jeździ się bez nawigacji. Mniej rozpraszaczy.

Staram się zaczynać jak najwcześniej się da - by jak najdłużej jeździć przed obiadowymi godzinami szczytu. Wyjechałem dzisiaj przed jedenastą i w sumie dobrze szło. Nie było przestojów. Dużo było zleceń podwójnych.

Wykres powie więcej (jeśli się go zrozumie) i pod nim będzie opis:

W drugiej godzinie pracy miałem podwójne zlecenia i to nakładające się na siebie (Wrzeszcz-Oliwa-Wrzeszcz-Zaspa). To oznacza szybszy zarobek i widać, że niebieska linia rośnie. W trzeciej godzinie miałem podwójny kurs na Morenę i one autem się bardzo opłacają (52 zł/h - chwilowo). Potem powrót do Wrzeszcza i znowu kurs podwójny na Aniołki (Politechnika i szpital). Po nim czekałem na korzystne zlecenie powrotne w okolice domu (niebieska linia spada). Nie doczekałem się.

Aha wczoraj miałem dostawę sushi do znanego człowieka jak ktoś lubi piłkę kopaną. Z daleka do nas przyjechał.

Dzisiaj było auto i widać, że większy jest zarobek za jedno zlecenie - 16 zł a nie 12