Niedziela w środę

Niedziela w środę. Chwalmy Pana.

To są wady pracy na swoim (przewodnictwo), że nasz kalendarz zależy od popytu. Ostatnio mam zapracowane weekendy i teraz też tak będzie. A teraz mam "weekend". We wtorek sobota, w środę niedziela.

Lipiec zapowiada się spokojniej (choć słyszę w góry lekki śmiech). Ostatnio lipiec miałem bardziej pracowity niż czerwiec w covidowym 2020 roku (wykres niżej). Świat był zamknięty to jeździłem jako kurier i korzystałem z tego, że miałem pracę.

Tak wybrałem, że w te dni, które mam wolne od turystów mogę rozwozić na rowerze jedzenie. Problem w tym, że mogę, ale w sumie nie muszę. Bardziej mi wypada by mieć tą możliwość na zimne miesiące. Odpoczynek też mi się należy i fizycznie nie czuję się specjalnie mocny. Długie jeżdżenie na dodatek osłabiło by mnie podczas jutrzejszych spacerów. W efekcie i wczoraj i dziś jeździłem jako kurier jedynie symbolicznie. Po około 80 minut.

Do rzeczy. Zrobiłem jedynie dwa kursy. Znowu w Oliwie najszybszy był Uber. Na Wolta się nie doczekałem, ale postanowiłem się zapisać do trwającego bloku godzinowego na Glovo. Bardziej mi chodziło o ciekawość bo z Glovo jeździłem jak dotychczas jedynie kilka dni. Do tego stopnia, że już dwa razy automat dzwonił do mnie z pytaniem czy chcę kontynuować współpracę.

Z Glovo zlecenie wpadło od razu i było ono dość niewygodne. Przede wszystkim długie. Z Oliwy do falowców. Zdziwiło mnie jak mało Glovo za to zapłaciło (11,42). Uber w poprzednim krótszym zleceniu zapłacił mi 50 groszy więcej. Widzicie to na mapie.

Jagiellońska się zmienia. Dawniej niski biurowiec blokowy, a teraz będzie pewnie mieszkaniówka. Na pierwszy moje dawne liceum, do którego miałem postanowienie nie wstępować, no ale miałem tam kilka dostaw :)