Dostawy na damce z koszykiem?

Wolny poniedziałek to piękna sprawa. W dodatku początek roku szkolnego, który mogę zignorować - pięknie, pięknie. Jeszcze czułem zmęczenie po wczorajszej wycieczce dlatego dzisiaj odpoczywałem na rowerze. Zrobiłem 7 dostaw i nieźle się zmęczyłem. Może to przez zastępczy rower, którym żona kiedyś przejechała ze mną Green Velo. A jest to bardzo ociężała maszyna.

Start pracy był bardzo dobry tj. bez długiego czekania na pracę (5/6). W ten sposób z Oliwy pojechałem na Przymorze. Jeździłem z aplikacją Ubera. Następny kurs to Żabianka z napiwkiem 4,5 zł. Potem znowu Przymorze z moją pomyłką (6 minut) bo pomyliłem dwie pizzerie. Z drugiej strony po tym czasie dostałem drugie zlecenie z tej samej galerii i musiałem tam czekać dobre 5 minut.

Wróciłem na Przymorze a to podwójne zlecenie zaprowadziło mnie do Brzeźna. Jeździłem z Uberem także każdy cel był niespodzianką. Ta była największa. Przekułem złe w dobre i jechałem tam piękną ścieżką leśną. W ten sposób w Brzeźnie byłem może 5 minut.

Wracając przełączyłem się na pół godziny do aplikacji Wolt. 12 złotych wpadło w towarzystwie japońskiego jedzenia. Chodziłem między drzwiami klatek schodowych bo aplikacja nie rozróżnia liter I oraz L (małe: iI, wielkie: lL). W sumie przez takie niedopatrzenie w wielkościach liter jedzenie mógłby dostać ktoś niepowołany. Trzeba być czujnym.

Ostatnie dwa kursy z Uberem to była nadzieja na kurs w kierunku Oliwy gdzie czekał na mnie rosół. Za pierwszym razem się nie udało, za drugim było OK bo kurs prowadził właśnie do tej dzielnicy.

Zarobki oceniam dobrze (4/5) bo w sumie wyszło 30 zł/h. Samopoczucie 4/5 choć szybko pojawiło się zmęczenie, ale może to przez rower. Poznawanie miasta: tu daję 4/5 bo był widok z falowca i ładna ścieżka.

Oto ta ścieżka na zachód od ulicy Hallera