Sopockie zakamarki
Rowerem po Helu (przygotowania do oprowadzania)
Nie wszystkiego da się nauczyć w domu. Dlatego w końcu musiałem wybrać się do Muzeum Obrony Wybrzeża pod Helem. Byłem tam już kilka razy, ale to było dobre parę lat temu. Czas odświeżyć pamięć i sporo się jeszcze douczyć.
Marzyłem o długiej wycieczce rowerowej z wykorzystaniem pociągu. Niestety nie było pewności i możliwości rezerwacji biletu kolejowego z rowerem także wybrałem auto... z rowerem na dachu. Co widać na zdjęciu powyżej na lewo od śruby okrętu, który w ZSRR nazywał się 'Skoryj' (a u nas Wicher II).
Te zdjęcia powyżej miały pokazać ogólny charakter tego niemieckiego obiektu, który z racji na rozmiary prezentuje polską obronę tego miejsca.
Miałem dużo czasu na zwiedzanie MOW i jestem zachwycony. Jak zwykle tym miejscem. Wcześniej - ogromnym rozmiarem niemieckiego działa, które tu stało. Dzisiaj - ludzkimi opisami życia dowódców.
Te opisy były zupełnie inne niż w typowych muzeach. Nie było tej męczącej czasem neutralności i poprawności. Tu wyraźnie Niemcy odpowiadali za śmierć i straty wojenne. Wyraźnym draństwem i zbrodnią było to co zrobiły władze komunistyczne z bohaterami Helu. Draństwem też nazwano współczesne działania działaczy lub urzędników, którzy pomijali niektóre fakty np. przy budowie pomników i podpisów pod tymi pomnikami.
Czułem się jakby oprowadzał mnie przewodnik a teksty na planszach były po prostu spisaną wersją tych słów. Oto przykład makiety, która została zniszczona przez "turystę". W klasycznym muzeum była by informacja, że obiekt jest w renowacji. W MOW mamy informację:
"Tu znajdował się model samolotu który został zdemolowany przez wandali zwiedzających muzeum... Bardzo prosimy nie dotykać modeli."
Po niemal dwóch godzinach spędzonych w m.in. schronach i magazynach amunicji MOW w końcu wyszedłem na zewnątrz i mogłem przystąpić do najprzyjemniejszej formy zwiedzania. Na rowerze.
Najpierw dojazd do Helu ścieżką, której nie znałem. Po to właśnie wziąłem rower. Przez Hel przejechałem raczej bez podziwiania. Centrum tego miasta (z główną ulicą Wiejską) odwiedzałem wiele razy. Tym razem mogłem spokojnie pokręcić się po szlakach związanych z militariami półwyspu.
To co też mi się podobało to tablice z informacjami. Zwłaszcza po obejrzeniu kilkunastu z nich - wszystko zaczęło mi się ładnie układać. Wiem co zbudowano przed wojną a co po wojnie i gdzie toczyły się najcięższe walki. Podoba mi się też bogactwo oznaczonych szlaków i ścieżek do tych militariów. Oznaczenia podają nawet czasy przejścia tak byśmy mogli skalkulować czy warto iść 15 minut po to by zobaczyć kolejny betonowy schron.
Cztery bohaterki obrony półwyspu w 1939 roku
Dzięki temu zobaczyłem 4 stanowiska baterii cyplowej. Wszystko w ciągu paru minut. Do tego wyskoczyłem na sam cypel. Korzystałem z braku tłumów i mogłem tam jechać (a nie prowadzić rower).
Do tego transzeje i okopy, których na półwyspie są kilometry.
Na koniec zajechałem pod baterię Cezar, która ciągle jest jeszcze w stanie surowym.
Warto odwiedzić Półwysep Helski, zwłaszcza przed wysokim sezonem turystycznym.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io