Gdańsk, Gdańsk, Gdańsk!

Do tego tygodnia podchodziłem jak do jeża, tzn. ostrożnie. Dlaczego?


Łabędzie na Nowej Motławie. W tle pozostałości po dawnym moście Matników


Na jednej z wielu wieżyczek Bazyliki Mariackiej mamy tablicę ze wspomnieniem burzy z 1613 roku


A tego dokładnie nie potrafię opisać. Jakby gdanisko, ale to raczej był dźwig do wciągania np. dzwonów do góry

W tym tygodniu mam do oprowadzania 12 wycieczek i to jest dość dużo. Trzeba dbać o gardło i siły. Dlatego dawkuję siły. Dzisiaj na przykład przesadziłem z gardłem w Parku Reagana. A tak ogólnie to przy wielu grupach jednego dnia obawiam się wszelkich opóźnień.

Gdańska dewiza: "Do Rzeczypospolitej jak do ognia". Bo można się ogrzać, ale można się też sparzyć. Także trzeba uważać.

Taki żywot przewodnika, że w czasie sezonu trzeba zakasać rękawy i pracować. Dlaczego? Bo trudno przewidzieć czy za miesiąc będzie w ogóle jakaś praca. W lipcu mam na razie w kalendarzu jedynie dwie wycieczki i to tyle. To myślę, że tłumaczy kwestię chcenia lub niechcenia nowych zleceń.

Dzisiaj miałem 3 wycieczki do oprowadzania i między 1 a 2 było na prawdę mało czasu. Zanosiło się na taksówkę i szybki przejazd.

Na szczęście rano (dopiero?) dowiedziałem się, że pilotka zmieniła nieco plan swojej wycieczki i przez to mogłem się z nimi zestroić i być z nimi dłużej o 20 minut, ale w gratisie miałem wygodny transport.

Przesiadka z jednej grupy do drugiej trwała około dwóch minut. To nie jest mój rekord, ale to są ciekawe sytuacje gdy mówimy "do widzenia" by za chwilę witać się z nowymi ludźmi a tamtych mieć jeszcze za plecami.

Grupy były znacznie się różniące między sobą. Pierwsza grupa z Kikoła to były dzieci z klas 1-3. Głos nauczycielki przywoływał od razu do pionu. Wracały sceny z dzieciństwa :D.


Kanał Kaszubski, czyli w zasadzie Wisła


O R P M e w a płynie do stoczni Remontowej. To nasz nowy trałowiec


Maja z Sewastopola na Krymie z 1980 roku

Z mojej strony były to pytania do dzieci i akrobacje w głowie jak tu nie używać dat bo przecież te dzieci jeszcze nie przerabiały historii. Zwłaszcza na Westerplatte to było ciekawe dla mnie. Trzeba się było skupić na wrażeniach, emocjach, pokazywaniu, wskazywaniu i prostym przekazie. Mam nadzieję że mi się udało.

Dobrze mi się współpracowało z pilotką tej grupy bo dyskretnie dawała mi znaki (T), że czas przyspieszyć. To bardzo pomaga, bo bez tego wszystko jest na mojej głowie. Raz to aż bym się potknął po takim sygnale - tak ruszyłem w przód.

Druga grupa to licealiści z Warszawy, którzy potakiwali z przyjaznym zrozumieniem na to co im mówiłem. Mieli fajne pytania, podobało im się, część już by się przeprowadzała. To co uwielbiam w takich grupach to kultura i odłożenia egoizmów na później. Nie ma tam żądań o czas wolny, toaletę i jedzenie "tu i teraz", ale są kulturalne pytania bez przerywania narracji o to co zobaczymy, ile czasu to zajmie i gdzie dokładnie będzie koniec bo mają swoje prywatne plany.


Ratusz Głównego Miasta (Stare Miasto miało swój ratusz) z wieżą z Zygmuntem Augustem

Od pilotki usłyszałem, że chodziła i słuchała z otwartą buzią. Dziwne, ale miłe. Fakt, że oprowadzało mi się ich dobrze.

Trzecia grupa to w zasadzie kolejne spotkanie z kuracjuszami i tym razem wspólny spacer po Parku Reagana. Lubię podczas narracji nawiązywać do innych miast i tym razem dobrze trafiłem z ławeczką Bielickiej z Łomży bo część uczestników była właśnie z tego miasta.

Obym tylko nie przesadzał bo pamiętam przewodnika, który ciągle wspominał o kolejnych klasztorach cystersów w Europie, a jak człowiek w nich nie był to one w ogóle mi nie pomagały w zrozumieniu problemów.

Zapraszam do zdjęć bo dzisiaj były one problemowe i edukacyjne. Będą do mojego folderu "przewodnickie SOS".


Oliwa się zmienia


Tak wyglądał spacer po Jelitkowie i Parku Reagana. Tu dziś śpiewały kosy


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


12/06/2023
35487
Cycling, Daily Activity, Walking