Wycieczka z włazem pod Żurawiem
Co w Oliwie i co w mieście?
Jestem ostatnio mniej aktywny w sprawach dzielnicowych. Miałem i mam osobiste powody. Podczas trudnych przeżyć trzeba ustalić pewne priorytety a tymi u mnie są moi bliscy i praca. Działalność w Radzie Dzielnicy przynosi wiele dobrego, ale pracą przynoszącą PKB nie jest.
Po pierwsze Budżet Obywatelski. Złożyłem dwa projekty i zachęcam do głosowania na oba. Jeden jest ogólnomiejski (Droga rowerowa na Grunwaldzkiej w Oliwie) a drugi dzielnicowy (Remont chodnika na Wąsowicza). Zachęcam do promowania. Nie będę jak wszechobecni partyjniacy oblepiać miasta szmatami. Liczę na oddolny obieg informacji. A może ktoś z Was jest w stanie zrobić jakiś ciekawszy obrazek do rozsyłania? Dajcie znać, że są takie projekty i jest szansa na zmianę!
Drzewa (moje marzenie!) już są i się przyjęły. Czas na chodnik!
Załatajmy tę lukę w infrastrukturze rowerowej w Gdańsku! Tu więcej
Mimo mniejszej aktywności byłem na kilku spotkaniach. Rok temu był spacer gospodarski z Panią prezydent. Było też wirtualne spotkanie z ZDiZ a latem również ciekawe spotkanie z dyrektorem ZDiZ. Wszystkie te spotkania dla mnie były dowodem na to, że żyjemy w molochu miejskim, który kierowany jest w sposób bardzo ospały i bardzo zbiurokratyzowany.
Zapowiedzi ze spaceru dot. parkowania przy katedrze nawet nie były konsultowane w ZDiZ. Mimo, że minęły miesiące od spaceru. Miało więc być latem prototypowanie nowego układu obsługi turystów. Lato mija. Nie ma niczego.
Mocne i gorzkie słowa z tego ostatniego spotkania mówiły o tym, że od pomysłu do realizacji jest wiele czasu. Nawet 10 czy kilkanaście lat. Widzimy to bardzo wyraźnie choćby w opóźnieniach przy Budżecie Obywatelskim, który przez to coraz bardziej irytuje.
Widać również, że miasto woli remontować niż budować. Głównie z racji na przepisy i przede wszystkim cenę. Stąd tak mało odważnych rozwiązań bo te wymagają żmudnych uzgodnień i długotrwałych procedur. Remonty robić łatwiej. Są też mniej kontrowersyjne. Z tych niby kontrowersyjnych to cieszę się z likwidacji niektórych zatok przystankowych (ul. Bażyńskiego). One jedynie opóźniały autobusy i zwężały chodniki a zyskiwali jedynie kierowcy. Ten zysk to było "olbrzymie" 20 sekund co godzinę (!). Zatoki? To się leczy!.
Ograniczenie prędkości na Grunwaldzkiej do 50 km/h (moja inicjatywa) sprawdza się i była jednym z elementów, który drastycznie zmniejszył liczbę szaleńców na tej ulicy. To usłyszałem od ZDiZ od dwóch decyzyjnych osób.
W sprawie Tunelu pod Pachołkiem, który nie powstanie i trzeba pomyśleć nad jakąś alternatywą - jak na razie wyliczenia wskazują na to, że nie ma alternatywy. Liczba samochodów jaką mamy nie da się pomieścić bez korkowania się ulic. Nawet przy zrobienia z dzielnicy wielkiego ronda z ruchem jednokierunkowym - wszystko się zapcha. Obawiam się, że politycy zdecydują się jednak w przyszłości na jakieś drogie działanie (poszerzenie i wycinka), które jednak i tak nie przyniesie efektów.
Brakuje mi w tym wszystkim myślenia o tym jak sprawić by komunikacja miejska przejęła np. połowę ruchu Osowa-Oliwa. Dawne pomysły dotyczące tunelu pod Pachołkiem mówiły jedynie o ruchu samochodowym a buspasy dolepiono tam na siłę. W dodatku szły one nie do Oliwy a do granicy z Sopotem.
Z tej gorzkiej rozmowy mam też wniosek, że jedyna nadzieja w tym, że będzie... jeszcze gorzej. Tak będzie gdy powstanie dwupasmówka z głębi Kaszub do Osowej a przy Grunwaldzkiej powstaną kolejne biurowce z parkingami i nowe osiedla mieszkaniowe. Jeśli oba potoki ruchu samochodowego (kaszubski i miejski) będą rosły to wszystko stanie na amen. Grunwaldzka przestanie być ulicą tranzytową, wzrośnie ruch lokalny.
Może wtedy przyjdzie orzeźwienie, że komunikacja miejska jest rozwiązaniem. To rozwiązanie musi być jednak dość drastyczne (a to politykom głosów nie przynosi). Może jednak kiedyś powstaną buspasy z szybkimi liniami autobusowymi? Może zakaz ruchu po niektórych ulicach aut prywatnych? Może opłaty za wjazd do miasta? Na razie nie pozwalają na to przepisy, ale jeśli będzie gorzej to może to będzie jedynym wyjściem.
W tym wszystkim zasmuca mnie, że nasi włodarze źle kierują naszym gdańskim okrętem. Sprawiają wrażenie, że wszystko idzie dobrze, ale rzeczywistość weryfikuje pustosłowie. Z drugiej strony też mamy pustą propagandę.
Parę lat temu przyjęto strategię działania i ogólne kierunki rozwoju miasta. Wybrano kierunek a widzimy, że ostatnie badania ruchu wskazały, że kapitan się uparł i kieruje nas na skały. Udział komunikacji miejskiej i ruchu rowerowego... spada. Miało być inaczej.
Może na koniec kilka plusów. Drzewa! To co w Radzie Dzielnicy udało się zrobić jeśli chodzi o zazielenianie ulic to jest przełom. Właśnie dzisiaj mijałem malutką dżunglę na łuku ulicy Kanapariusza. Kiedyś to było klepisko. Do tego tyle nowych drzew na Grunwaldzkiej!
Mnie cieszą drzewa na Wąsowicza o których wspominałem w urzędzie kilka lat temu. Nazwisk nie będę wspominał, ale pierwszy raz jak o tym mówiłem to usłyszałem "nie da się - instalacje". Po paru latach nastąpiła zmiana co widać na zdjęciu powyżej z krzywym chodnikiem. Doczekam się też (pewnie zimą) drzew przy mojej ulicy. Spełniają się więc marzenia.
Zachęcam do kontynuacji tego zadania i głosowania w zielonym Budżecie Obywatelskim na "Zielona Oliwa-Kompleksowy projekt przywrócenia zadrzewień przydrożnych". Niech znów ZDiZ nas pyta: "Gdzie posadzić te drzewa bo my nie widzimy na nie miejsca". Damy radę wskazać im te nowe przestrzenie tak jak dawaliśmy radę do tej pory.