Sopockie zakamarki
Każda oprowadzana wycieczka jest najważniejsza
Ta taka również była. Wyróżniała się kilkoma rzeczami. Po pierwsze oprowadzałem marynarzy. Po drugie program zwiedzania był na prawdę długi. Po trzecie była to jedyna grupa w tym tygodniu (pozostałe wycofały się po angielsku).
Po pierwsze na Westerplatte marynarze złożyli wieńce na Cmentarzu Poległych. Po uroczystości oprowadziłem gości po tym półwyspie. Komentowaliśmy, że jeszcze kilka lat temu takie wieńce byłyby składane pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Teraz mamy miejsce pamięci, które jest dużo bardziej odpowiednie.
To już zresztą staramy się (i ja także) robić od lat jako przewodnicy. Dla mnie las na Westerplatte jest najlepszym miejscem do pokazania przebiegu walk. Okolice cmentarza to opowieść o poległych i systemie obrony jaki mieliśmy. Część w okolicy koszarów oraz kopca z pomnikiem to już spacer po założeniu pomnikowym z czasów Gomułki. Świadectwo tamtych czasów.
Drugi punkt programu zakładał wizytę w Muzeum II Wojny Światowej. Zwiedzaliśmy je niecałe 3 godziny (dla mnie nadspodziewanie szybko). Mnie ciekawił komentarz uczestników m.in. o kawalerii (Niemcy podczas ataku na Polskę mieli dużo więcej koni niż my). Słyszałem, że wrażenie zrobił donos na Bartoszewskiego w sali 'Kolaboracji'.
Ciekawe, że w każdej grupie co innego działa na świadomość ludzką.
Świętość dla żołnierza - sztandar. Na szkoleniu usłyszeliśmy kiedyś, że to najważniejszy eksponat muzeum. O nad wyraz ciekawej historii
Po wyjściu z muzeum przeszliśmy pod Pocztę Polską. Następnie był czas na obiad i odpoczynek. Spędziłem go nad Motławą. O tak:
A teraz o odczuciach ze słuchania sąsiadów na ławeczkach obok. Dobre słowa na przekór głośnemu złu, które lubi się wyróżniać.
Ten widok ze zdjęcia mi się bardzo podobał. Jakież to szczęście doczekać takich lat i wspólnie podróżować
Siedziałem w tym miejscu kilkadziesiąt minut. Jedne Panie po prostu ze sobą ładnie rozmawiały. Były emocje, ale nie było steku bluzgów. Da się! Na sąsiednich ławeczkach usłyszałem też: "Nie, wyłącz tę muzykę (cicho była), po co mamy ludziom przeszkadzać. Przyszli tu poczilować". W tym świecie taki przykład empatii pozytywnie mnie nastroił. Jest nadzieja na lepsze jutro!
Po przerwie już w cywilu zwiedzaliśmy Śródmieście Gdańska. Spacer był dość wymagający bo przeszliśmy to Śródmieście niemal całe. Odwiedziliśmy na początku Salę BHP z historią o Solidarności i sierpniu 1980 roku. Następnie przez Muzeum Bursztynu przeszliśmy na Długi Targ, nad Motławę i na ulicę Mariacką. Tak by było ciekawie. Mnie to miasto też ciekawi bo niesamowicie jest obserwować zmiany i mieć świadomość, że to już jest inna rzeczywistość. Mówię tu o porównaniu nie do XVII wieku, ale do 1998 czy 2007 roku.
Ulica Długa
Tak mijały kolejne godziny zwiedzania, aż nadszedł wieczór. Gdy była mobilizacja to sił było wiele. Wystarczyło jednak powiedzieć: "Do widzenia!" a momentalnie poczułem zmęczenie. Tak jest zawsze. Na szczęście mamy elektryczne rowery publiczne, które pomogły mi szczęśliwie wrócić do domu.
Była to też grupa, która znalazła mnie przez stronę. Stronę mam opartą o hive.blog/engrave także kto wie, ale może właśnie Wam - czytający premiery tych wszystkich postów zawdzięczam możliwość tak fantastycznej pracy.