Sopockie zakamarki
Van Multisensor Gogh
Do 12 marca można jeszcze oglądać wystawę multimedialną z wyświetlanymi projekcjami dzieł Van Gogha. Podobno wystawa ta odniosła sukces w miastach na całym świecie od Nowego Jorku po Dubaj. Miejsce wystawy jest nietypowe - bo jest to hala targowa Amber Expo w Gdańsku przy stadionie piłkarskim. Czy warto to odwiedzić to powinien każdy sobie sam odpowiedzieć po wizycie. Nie jest to wystawa obrazów, nie jest to też wykład ani widowisko. Z wystawami z XX wieku niewiele to ma wspólnego. Trzeba się nastawić na coś nowego. Polecam też sobie co nieco poczytać o Van Goghu bo bez tego może to być trochę błądzenie po omacku.
Recenzja tego widowiska to nie lada wyzwanie i cieszę się, że nie jestem historykiem sztuki. Było w niej coś skrajnego. Była duża liczba wrażeń przypominająca skrolowanie relacji w telefonie oraz mimo wszystko jakaś taka powierzchowna pustka... Tak to przynajmniej odebrałem.
Narracja była osobista i odczytywana przez lektora, ale w tak dużej sali ten głos niestety nie wydawał się zbyt wyraźny. Narracyjna forma przekazywania treści w muzeach i wystawach to zresztą ostatnio popularne zjawisko. Takie miejsca same nas prowadzą i błądząc poznajemy to na co jesteśmy gotowi. Tu były odczytywane fragmenty listów artysty do brata i były one głównie emocjonalne.
Obrazy ruszały się, animowały się i a niektóre fragmenty dzieł powiększały się lub zbliżały do nas. Robiło to wrażenie bo te dzieła wnikały i przeszywały nas, otaczały nas dosłownie. Przez to nie sposób było się skupić na dłuższej analizie wybranego dzieła, ale nie oto tu chodziło. Wspomniany na przykład obraz "Jedzący kartofle" był pokazany przez pryzmat zbliżających się i oddalających od nas postaci a nie całości dzieła.
To co mi się podobało i na mnie na prawdę zadziałało to spacer po tej wielkiej hali. Na początku stałem pokornie, oglądałem i słuchałem. Dobrze, że w końcu się ruszyłem. Te animacje według mnie działają dopiero gdy my sami się poruszamy. Takie jest moje zdanie.
Zgadza się ono z przesłaniem wystawy: "Zanurz się w świecie obrazów!". Zanurzenie oznacza naszą aktywność. Przecież basen sam do nas nie wskoczy :) Gdy tak stałem kilkanaście minut i oglądałem te wszystkie animacje to nie czułem zanurzenia a zwykłą projekcję. Wejście i ruch dały mi możliwość wyobrażenia sobie, że idę malowaną przez Van Gogha łąką i te płatki kwiatów na prawdę porywane są przez wiatr. Czasami błądziłem po szalonych myślach i omamach artysty. Chyba o to chodziło w tej narracji.
Sama wystawa to dwa pomieszczenia. Wielka hala oraz mniejsza sala z reprodukcjami i dziełami inspirowanymi przez Van Gogha. Warto było poczytać sobie i pooglądać informacje bo dzięki temu projekcja nabierała sensu.