Zaczynam na nowo.

Hej!

Witajcie po przerwie. Nic nie obiecuje, nie wiem na ile wpisów wracam. Życie samo napisze.
Do rzeczy. 82 dni temu podpisałem umowę z Wolt i od tej pory dorywczo rozwożę żarcie. Mam z tego niezłą frajdę i postanowiłem dawać temu upust także tu. Tak czy inaczej będę tu wrzucał różne informacje o tym jak mi się jeździło w kolejne dni.

IMG_20190910_114101 kubawolt.jpg

To co uwielbiam w tej pracy to:

  • jazda rowerem,
  • poznawanie miasta.

Jako, że w sezonie param się oprowadzaniem turystów to czuję, że to jest dopełnienie suchej, książkowej wiedzy. Do tego jest to genialny reset głowy. Zamiast o zmartwieniach, człowiek myśli gdzie dzisiaj będą zlecenia i ile na godzinę.

Jak jeździło mi się dzisiaj?

Dzisiaj jeździłem na grafiku. Musiałem 3 godziny przyjmować wszystkie zlecenia na północy Gdańska. Normalnie miałbym za to 54 złote a tu się okazało, że dzięki dużej liczbie zleceń było ponad 60 zł. Zazwyczaj we wtorki o tej porze ruch był śladowy, ale dzisiaj było co robić. Zaskoczyło mnie to.
Pierwsze kursy były długie i niespecjalnie przyjemne. Niefajne są zwłaszcza długie dojazdy bo za nie w zasadzie pieniędzy nie dostajemy i jakby nie patrzeć to takie trochę marnowanie czasu. Kursy Oliwa-~Zaspa-Oliwa-Żabianka-Oliwa były średnie. Zwłaszcza głośna Grunwaldzka. Żabianka już lepiej. Na szczęście po Gdańsku jeździ się świetnie bo mamy sporo dróg rowerowych.

Potem rzuciło mnie do Wrzeszcza i tu zlecenie było za zleceniem. No i "zwiedziłem" podwórko na Klonowej gdzie nigdy nie byłem. Obok jest biurowiec Neptun- który jak mówią mieszkańcy gwiżdże. Klatka schodowa na Klonowej.jpg

Dzisiaj były dwie "przygody". W Wolcie jest fajne to, że przygody najczęściej są pozytywne, a jeśli negatywne to życzę wszystkim by mieli takie problemy w życiu. Serio same drobnostki. Pierwsza przygoda to dziwna sytuacja z torbą konkurencji. W burgerowni dano mi wypełnioną jedzeniem torbę z nadrukiem "pyszne.pl". Zanim się zorientowałem już byłem na rowerze. Zgłosiłem to, ale dziwnie się musi czuć stały klient, który dostaje produkt w opakowaniu konkurencji.

A druga "przygoda" to kurs ratunkowy bo jeżdżącego kolegę złapał flak. Podjeżdżam pod restaurację, poszkodowany przez los kurier na mnie czeka, ja go pozdrawiam... i mijam. Nawyk, ze podjeżdżam pod drzwi nr 2 a nie jeden. Dopiero po kilku sekundach odczytuję informacje z telefonu i wracam się do kuriera. Przekazujemy sobie zlecenie i wszystko jest OK.
Podwórka Górnego Wrzeszcza - Klonowa cd.jpg

Jazda z woltem to takie rowerowe wędkowanie. Polujemy na zlecenie, szukamy fajnych miejscówek. Gdy kończyły się moje 3 godziny to kierowałem się już bliżej domu, tak by ewentualne zlecenie złapać bliżej domu. No i przyszedł sygnał.

photo_2019-11-26_15-24-56.jpg

Ten rowerek to ja a restauracja to ikonka z czasem 3 minuty do celu. Tylko, że system nie zrozumiał, że pomiędzy punktami jest linia kolejowa bez przejazdu.
Na szczęście w Wolcie nie ma kar za spóźnienia bo to po prostu nie jest wina kurierów. Ogólnie mamy mało spóźnień w porównaniu do konkurencji.

Na koniec jeszcze mapka i tabelka, którą wypełniam po każdym kursie.
Opera Zdjęcie_2019-11-26_205254_www.strava.com.png

Jak widać dzisiaj dużo było Grunwaldzkiej a mało Przymorza i Zaspy. Kursy po Wrzeszczu były krótkie i przyjemne.

Opera Zdjęcie_2019-11-26_193930_docs.google.com.png

To co lubię w tej tabelce to ponad 2 zlecenia na godzinę oraz 7 zleceń w ogóle. Im więcej zleceń tym ciekawiej. Dawno tak nie było. Tydzień temu miałem 3 zlecenia w takim samym czasie.

Uszanowanie
#kurierzoliwy