Trzy dni z Gdańskiem
Amerykanom Gdańsk
Amerykanom Gdańsk pokazać - takie było moje zadanie. Na początek fotorelacja:
Tędy jechałem do pracy i też wracałem. To wiadukt Błędnik (od dawnym labiryntów w miejscach jeszcze dawniejszych fortyfikacji. Za żółtym wiaduktem z 1907 roku tereny stoczniowe. Dosłownie było widać jak dźwig przenosił dużą część przyszłego statku. A jazda rowerem daje dużo spokoju. W końcu ileż osób dzień w dzień potrafi się kłócić o miejsca parkingowe, korki lub sytuacje drogowe?
Międzynarodowe rozmowy są bardzo odkrywcze i przełamujące bariery. Goście byli zachwyceni Polską i w ogóle uważają, że powinniśmy się bardziej promować. Dotychczas o Polsce słyszeli jedynie w kontekście żyjących tu kiedyś Żydów oraz Obozach Koncentracyjnych. Tymczasem mamy wszystko co może zadowolić turystów.
Gdański klimat to też bogactwo. Usłyszałem takie porównanie, że my mamy lato, wiosnę, jesień i zimę a na takiej Florydzie mają lato, lato, lato i lato.
Wnętrze kościoła onieśmielało gości
Obejrzeliśmy pokaz zegara astronomicznego
Dla mnie ciekawym spostrzeżeniem było to jak goście korzystali z telefonów. Wręcz przeciwnie niż na zdjęciu powyżej. Praktycznie nie robili zdjęć. Zupełnie wypisali się z pogoni za fotografowaniem wszystkiego. Zrobili chyba mniej zdjęć niż ja...
Rejs Galeonem był okazją do odpoczynku i oglądania miasta z perspektywy rzeki. Dla mnie ciekawe było to, że tak wiele razy usłyszałem, że nasz Bałtyk jest oceanem :)
Grupka była nieduża także przemieszczanie przebiegło sprawnie. Goście będą tu parę dni także jeszcze skosztują naszych atrakcji
Na koniec prywatne przewodnickie wynurzenia:
Przygotowywałem się do tego oprowadzania ponad 4 miesiące. Dlaczego? Bo wiem jakie mam braki w języku angielskim. Stres w ostatnich dniach był spory. Jednocześnie po wycieczce czułem sporą ulgę (tu o tym pisałem).
Po tych kilku miesiącach powtarzania i dzisiejszym oprowadzaniu mogę być zadowolony z tego że:
- codziennie powtarzałem sobie ten język,
- nie bałem się mówić,
- nie omijałem tematów, w których czułem, że mam słabsze słownictwo.
Jeszcze sporo przede mną. Niektóre moje dzisiejsze tłumaczenia były całkiem "kwadratowe". Na przykład zamiast Dziesięciu Przykazań omawiałem kolejne... grzechy. Znaczenie i sens podobny, ale to jednak nie to samo. Niestety niespecjalnie przejmowałem się też gramatyką. Chciałem - mówić a nie milczeć i myśleć nad końcówkami lub szykiem zdań.
Ciekawy dzień!